Lajkonik maszeruje dziś ulicami Krakowa. Towarzyszą mu włóczkowie - dawni żeglarze wiślańscy, a także hałaśliwa kapela, której członków zwano kiedyś mlaskotami.


Przemarsz Lajkonika rozpoczął się w południe przed siedzibą Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Stamtąd orszak wyruszył do klasztoru sióstr norbertanek na Salwatorze. Tam Lajkonika żegnały dzieci z krakowskich przedszkoli.

Obrzęd trwa aż dziewięć godzin. Lajkonik wraz z towarzyszącym mu orszakiem zmierza ulicami centrum Krakowa na Rynek Główny. Po drodze odwiedza sklepy, kawiarnie i restauracje, gdzie domaga się haraczu. Ci, którzy znajdą się na jego drodze, nadstawiają ramiona na uderzenia buławą. Krakowianie wierzą, że dotknięcie buławą gwarantuje szczęście co najmniej przez rok.

Lajkonik trzy razy zatacza uroczysty krąg i wykonuje taniec z chorągwią: u norbertanek, na skrzyżowaniu przed Filharmonią Krakowską oraz przed Wieżą Ratuszową na Rynku Głównym. Wieczorem na estradzie przed Wieżą Ratuszową nastąpi kulminacja obrzędu - jeździec odbierze haracz w wielkiej sakwie z rąk włodarzy miasta. Razem z prezydentem miasta wzniesie toast za pomyślność krakowian i wykona taniec zwany Urbem salutare (Pokłon miastu). Widowisko zakończy finałowy przemarsz korowodu wokół Rynku Głównego.

W rolę jeźdźca po raz 32. wcielił się Zbigniew Glonek, wieloletni pracownik Wodociągów Miasta Krakowa - obecnie na emeryturze. Do tego stażu dochodzi 17 lat, gdy pan Zbigniew towarzyszył Lajkonikowi jako włóczek. W sumie daje to 49 lat jego uczestniczenia w obrzędzie Lajkonika. Jak co roku, główny bohater wystąpił w ważącym ponad 30 kg stroju, który zaprojektował Stanisław Wyspiański.