Kulczyk chciał obsadzić radę nadzorczą Orlenu – wynika z zeznań przed komisją śledczą Ireneusza Sitarskiego, b. wiceministra skarbu i współpracownika Wiesława Kaczmarka. Co innego chciał udowodnić Kulczyk.

Ireneusz Sitarski zeznał, że słyszał o liście ewentualnych kandydatów do rady nadzorczej PKN Orlen, którą Wiesław Kaczmarek dostał na spotkaniu w Kancelarii Prezydenta.

Na tej liście - jak powiedział Sitarski - było wiele osób z Poznania i były to osoby kojarzone z Kulczykiem. Dopytywany przez Romana Giertycha (LPR) powiedział również, że raczej się nie zdarza, by akcjonariusz kilkuprocentowy chciał mieć przytłaczającą większość w radzie nadzorczej spółki. Zwykle tak nie jest - dodał.

Komisja zastanawia się, czy złożyć wniosek o odtajnienie dokumentów wywiadu, opisujących spotkanie Jana Kulczyka z prezesem Łukoila. Na tym spotkaniu polski biznesmen miał obiecywać Rosjanom pomoc w przejęciu polskiego sektora naftowego. Zdaniem części śledczych odtajnione dokumenty wykażą, że Kulczyk kłamie. Przypomnijmy, wczoraj zapewniał on, że z Wagitem Alekpierowem nigdy się nie spotkał.

Na razie droga do odtajnienia jest daleka; komisja chce się spotkać w tej sprawie z szefem ABW, bo wśród śledczych też są oponenci. Ich zdaniem odtajnienie narusza interesy służb wywiadowczych: Zapewne mamy możliwość przeprowadzenia rozmowy z Kulczykiem w innym, niepublicznym trybie.

To byłoby jednak nieefektowne, a chodzi o to, aby przy otwartej kurtynie dowieść, że Kulczyk kłamał: Mnie się wydaje, że dobro opinii publicznej, dobro tej sprawy jest ważniejsze niż pewne zasady, które obowiązują w służbach specjalnych - mówi członek komisji śledczej Roman Giertych.

Na razie zanosi się, że szybciej poznamy część tajnych zeznań Leszka Millera z zeszłego tygodnia, kiedy były premier ujawnił, że pod koniec października spotykał się w Kancelarii Premiera prawdopodobnie z doktorem Kulczykiem; a następnego dnia mówił coś zupełnie innego. Warto porównać różne wersje tego samego wydarzenia, lansowane przez jednego człowieka – Leszka Millera.