Dwie osoby zginęły minionego lata na tatrzańskiej Orlej Perci. Osławiony szlak od prawie wieku dostarcza turystom wysokogórskich emocji, ale stanowi też śmiertelne zagrożenie dla tych, którzy zamierzają go przebyć, a nie są do tego odpowiednio przygotowani.

Tatrzańscy ratownicy jako powód problemów wskazują fakt, że na Orlej Perci znajdują się ludzie przypadkowi. Często nie zdają sobie oni sprawy, jak trudny jest ten szlak, gdzie każdy nieprzemyślany krok czy chwila nieuwagi może się skończyć upadkiem w kilkusetmetrową przepaść.

W związku z tym od dłuższego czasu trwa dyskusja, co zrobić, by na szlak nie wchodzili ludzie nieprzygotowani. Trzeba po prostu zlikwidować sztuczne ułatwienia – uważa naczelnik tatrzańskich ratowników, Jan Krzysztof. - To, że funkcjonuje tam system zabezpieczeń w postaci łańcuchów, który nie wymaga żadnego przygotowania, prowadzi do podejmowania prób przejścia tego szlaku przez ludzi przypadkowych - tłumaczy szef toprowców. Inny pomysł to ograniczenie ruchu i wprowadzenie obowiązku wchodzenia na szlak wyłącznie z przewodnikiem.

Propozycje zmian nie podobają się turystom – np. korzystanie z przewodników oznaczałoby dla nich kolejne wydatki. Proponują więc prostsze możliwości: przeprowadzenie szerokiej akcji informacyjnej czy też otwarcie szlaku tylko w jedną stronę.

Jakie nie byłoby ostateczne rozwiązanie, musi brać pod uwagę fakt najważniejszy: Orla Perć nie może być dostępna dla wszystkich.