W Warszawie od kilku dni trwają negocjacje miedzy wykonawcą Stadionu Narodowego a Narodowym Centrum Sportu. Gra idzie o gigantyczne sumy - miesiąc opóźnień może kosztować 100 milionów złotych. A opóźnienie będzie prawie na pewno, bo na obiekcie wykryto wadliwe schody. Ślimaczącą się budowę stadionu śledzą też warszawiacy.

Część z nich ma nadzieję, że nie wszystko jeszcze stracone. Opóźnienia to taka nasza rzeczywistość. Byleby zdążyli przed Euro 2012 - podkreśla pan Krzysztof. Inni dokładnie wiedzą, o co tak naprawdę chodzi, wskazują też winnych. Jak dróg nie ma i nie będzie stadionów, to chyba u Eskimosów będziemy budować - ironizuje jeden z mieszkańców Warszawy. Podejrzewam, że to celowe działanie, żeby potem jeszcze raz podpisać umowę i wyciągnąć więcej pieniędzy - wtóruje mu inny warszawiak.