Sprawnie przeprowadzona akcja czy błąd, który skończył się tragedią? Pytanie w sprawie wczorajszych wydarzeń w Magdalence pozostaje nierozstrzygnięte. Podczas próby zatrzymania 2 bandytów zginął policjant, a 15 dalszych zostało rannych.

Przebieg dramatycznych wydarzeń w Magdalence próbował ustalić na miejscu reporter RMF Mikołaj Jankowski. Posłuchaj:

Minister Janik mówi o akcji jako o wielkim sukcesie policji. Zarówno jego zdaniem, jak i komendanta stołecznego policji Ryszarda Siewierskiego szturm był przeprowadzony prawidłowo. Także gen. Antoni Kowalczyk, Komendant Główny Policji, twierdzi, że w takiej wojnie jak walka z przestępcami muszą być ofiary: Nie ma doskonałej armii, która zwycięża przeciwnika, nie ponosząc własnych strat. Jednak opinie specjalistów dalekie są od zachwytów ministra MSWiA.

Akcją dowodził pierwszy zastępca komendanta stołecznego policji inspektor Jan Pol. Stosunek sił przemawiał na korzyść funkcjonariuszy. 38 policjantów kontra 2 groźnych gangsterów, uzbrojonych i przygotowanych do odparcia ataku. Bandyci nie przebierali w środkach: mieli miny, granaty i broń maszynową. Przeciw nim stanęli wyszkoleni ludzie. Co zatem zawiodło?

Według antyterrorystów możliwości jest kilka: Przestępcy byli uprzedzeni o akcji, na co wskazuje zaminowanie domu i terenu wokół; policjanci mieli za mało danych, by dobrze zaplanować operację. Wreszcie, co jest najbardziej prawdopodobne, policjantów zgubiła rutyna - to opinie byłych i obecnych policjantów z jednostek specjalnych.

Zdaniem Pawła Mosznera, byłego oficera Gromu i jednostek antyterrorystycznych policji, aby w przyszłości uniknąć takich tragicznych zdarzeń należy udzielić jednostkom antyterrorystycznym specjalnych uprawnień albo wzorcem Wielkiej Brytanii pozwolić, jeśli sytuacja jest skrajna, wejść świetnie wyszkolonej jednostce wojskowej. Jeśli nasze państwo występuje przeciwko bandziorom, to trzeba to zło niszczyć w sposób zdecydowany, wszelkimi środkami.

FOTO: Archiwum RMF

07:20