Była posłanka Platformy Obywatelskiej Beata Sawicka oskarżona o wzięcie łapówki od agenta CBA niebawem stanie przed sądem. Przed prokuratorem złożyła wstrząsające zeznania, ujawniając szczegóły romansu z funkcjonariuszem Centralnego Biura Antykorupcyjnego - pisze "Dziennik".

Według gazety, sprawa Sawickiej jest już zamknięta. Z akt wynika, że była posłanka PO bagatelizuje sprawę łapówki. Uważa, że była to po prostu pożyczka od bogatego przyjaciela. Problem w tym, że ów przyjaciel był agentem i prowokatorem.

W liście do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego Sawicka zadaje dramatyczne pytanie: Czy kontakty intymne z osobami, w stosunku do których prowadzona jest akcja, są również dozwolone?.

CBA zaprzecza wersji przedstawionej przez Sawicką. Żaden funkcjonariusz nigdy nie nawiązywał i nie nawiązuje kontaktów intymnych z inwigilowana osobą. Każde spotkanie jest odpowiednio udokumentowane - zapewnia rzecznik CBA.

Sawicka miała przyjąć i wręczać łapówkę za próbę tak zwanego „ustawienia” przetargu wspólnie z burmistrzem Helu. W grę wchodziła dwuhektarowa działka na Półwyspie Helskim, na której miał powstać hotel lub pensjonat. Grozi jej do 10 lat więzienia. Była posłanka została zatrzymana w październiku ubiegłego roku przez funkcjonariuszy CBA w momencie przyjmowania łapówki.