W Londynie zatrzymano męża Grażyny Kuliszewskiej. Mężczyzna jest podejrzany o zamordowanie żony – dowiedzieli się dziennikarze śledczy Onetu i Fakt24.

Mogę jedynie potwierdzić, że Czesław K. został zatrzymany przez brytyjską policję w związku ze śmiercią swojej żony - potwierdził w rozmowie z Onetem mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.

Grażyna Kuliszewska zaginęła 4 stycznia. Do Polski przyleciała dzień wcześniej. Ostatni ślad to rozmowa telefoniczna z siostrą, której mówiła, że przenocuje z synem u ojca, do którego ostatecznie nie dotarła. Następnego dnia nie pojawiła się również na lotnisku w podkrakowskich Balicach, skąd po południu miała lot do Londynu.

W czwartek - 28 lutego - śledczy o poranku wyłowili z rzeki zwłoki kobiety. Na początku marca Grażyna Kuliszewska została pochowana na cmentarzu w Borzęcinie w Małopolsce.


Sprawę tajemniczego zniknięcia kobiety opisali na początku lutego dziennikarze Onetu i Faktu24.

Grażyna Kuliszewska pracowała w Wielkiej Brytanii. Była mężatką, miała pięcioletniego syna. Z relacji mediów i świadków wynika, że ostatnich świąt Bożego Narodzenia nie spędziła z rodziną - pozostała w Londynie, a mąż i syn wrócili do Polski.

3 stycznia również i ona przyleciała do kraju. Zdążyła z mężem Czesławem odwiedzić notariusza - zamierzali podpisać umowę, zgodnie z którą dom 34-latki w Polsce przechodzi na Czesława. Kuliszewska miała przepisać mężowi nieruchomość za 15 tys. funtów (prawie 75 tys. zł). Do podpisania dokumentu jednak nie doszło, ponieważ brakowało stosownych dokumentów. Portale podają również, że pieniądze, które Czesław miał przekazać żonie, zniknęły.

Zgodnie z relacjami jej męża, wieczorem 3 stycznia jego żona była podenerwowana. Poszli spać w trójkę: on, żona i syn. Kiedy obudził się rano, 34-latki nie było. Miała zostawić mu wiadomość, że zobaczą się w Londynie. Pojechał do Londynu, ale nie zastał tam kobiety. Zawiadomił o tym bliskich i policję.

Kobieta miała romans? Chciała rozwodu?

Według siostry Grażyny małżonkowie planowali rozwód, ale mąż twierdzi, że nie miał informacji o takich planach. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że w Londynie Kuliszewska miała mieć romans z Kurdem o imieniu Sardar. Gdy ten dowiedział się o zaginięciu kobiety, zamieścił na Facebooku ogłoszenie o nagrodzie w wysokości 100 tys. zł za informacje o zaginionej. Sardar twierdzi, że widział dokumenty rozwodowe przygotowane przez kobietę, która jednak nie chciała powiedzieć mężowi o swoich planach w obawie przed jego reakcją.