Chętnych do miejskich żłobków trzy razy więcej niż miejsc. W Olsztynie niemal pół tysiąca maluchów co roku odchodzi z kwitkiem. Mimo to praktycznie nie ma chętnych na prowadzenie prywatnej placówki tego typu. Prywatny żłobek w tym mieście jest tylko jeden, działa od nieco ponad roku.

Zobacz również:

Jedyny prywatny żłobek w Olsztynie ma 44 miejsca i nie narzeka na brak chętnych. Ale jego właścicielki twierdzą, że wcale nie jest łatwo. Samo przystosowanie pomieszczeń na niewielki żłobek, do którego nie będzie miał zastrzeżeń sanepid, urząd miasta i straż pożarna, kosztowało blisko 100 tys. złotych. Liczy się wysokość pomieszczeń, powierzchnia, a także wyposażenie, m.in. przystosowane dla maluchów łazienki przy każdej sali. Kosztuje też czynsz, zatrudnienie opiekunek z odpowiednim wykształceniem i wynajęcie dietetyczki.

Utrzymanie jednego dziecka kosztuje w granicach 1200-1300 zł - mówi Wiesława Szymańska. Rodzice płacą mniej, bo placówka dostała od miasta dotację na działalność. Gdyby nie ona, prowadzenie żłobka w ogóle by się nie opłacało. Problem w tym, że o taką dotację trzeba starać się co roku, stając do specjalnego konkursu. Może dlatego kolejnych odważnych do prowadzenia oficjalnego prywatnego żłobka w Olsztynie nie ma.

Jeśli nie żłobek, to co?

Część dzieci trafia więc do opiekunek, a część do "placówek dziennej opieki nad dziećmi". Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda tak jak w żłobku. Kolorowe meble bez ostrych krawędzi, miękka, gruba wykładzina, niewielkie stoły i krzesełka. Ale można też zauważyć różnice. Są schody, co jest niedozwolone, sufity są nieco zbyt niskie, a do wyposażenia łazienki i kuchni odpowiednie służby też mogłyby się przyczepić. Przepisy straży pożarnej, sanepid też... Sporo by tu można znaleźć - przyznaje szefowa, pani Anna. Myślała o założeniu żłobka zgodnie ze wszystkimi przepisami, ale nie było jej stać na odpowiednie urządzenie domu.

Na brak klientów nie narzeka, rodzice cieszą się, że w ogóle udało się znaleźć miejsce. To było takie jedno z miejsc poleconych, przyszliśmy, obejrzeliśmy, spodobało nam się - mówią. Takich placówek w Olsztynie jest kilka. Różnią się poziomem wyposażenia i liczbą oraz wykształceniem opiekunek. Jedna cecha wspólna - nikt ich nie kontroluje. Ale przynajmniej zapewniają opiekę nad najmłodszymi mieszkańcami miasta.