Coraz więcej nauczycieli korzysta z rocznych urlopów na poprawienie stanu zdrowia. Tak wynika z danych Urzędu Miasta w Olsztynie. W tym roku szkolnym z takiej formy odpoczynku skorzystało 130 pedagogów.

Roczny urlop na podreperowanie zdrowia nauczyciele mogą wziąć 3 razy w ciągu swojej kariery zawodowej. Dla szkół każdy taki przypadek to problem, bo trzeba zorganizować zastępstwo. Najlepiej, by doświadczonego nauczyciela zastępował drugi, równie doświadczony. Z tym jest jednak kłopot, bo ci doświadczeni mają już pracę.

Jeśli chodzi o nauczycieli, którzy szukają pracy, to najczęściej są to ludzie młodzi, po studiach, którzy na ogół gdzieś pracowali, ale niekoniecznie w szkole, a jeżeli w szkole, to krótko - mówi Jolanta Skrzypczyńska, dyrektor 1. LO w Olsztynie, która w tym roku ma dwie nauczycielki na urlopach zdrowotnych.

To problem także dla władz samorządowych. Pensje nauczycieli cały czas rosną, co oznacza, że trzeba coraz więcej wydawać także na pensje tych, którzy poszli na urlop. Do tego dochodzi jeszcze jeden element, czyli rzeczywiste powody zwolnień. Nikt nie mówi tego oficjalnie, ale jeśli wierzyć relacjom nauczycieli, część urlopów to próba ucieczki przed niżem demograficznym i możliwymi redukcjami etatów w szkołach. Do otrzymania urlopu potrzebne jest wprawdzie zaświadczenie od lekarza, ale nikt tych zaświadczeń nie kontroluje. Odpowiednie uprawnienia do zlecania kontroli mają dyrektorzy szkół, ale nie robią tego, stojąc murem za swoimi pracownikami.

Dlatego samorządy lobbują za przeniesieniem finansowania nauczycielskich urlopów. Chcą, by opłacał je ZUS. Liczą na to, że wtedy kontrole przestaną być fikcją, a z urlopów będą korzystali tylko ci, którzy rzeczywiście ich potrzebują.