"Chciałem dla nich dożywocia. Żeby nigdy nie wyszli z tego więzienia"- mówił Eryk Pełka, biologiczny ojciec zakatowanego w Wielkiej Brytanii 4-letniego Daniela, o skazanej matce dziecka i jej partnerze. "Chciałbym, tak w duszy, żeby spotkało ich to samo, co spotkało mojego syna" - dodał.

Eryk Pełka zaznaczał, że jego była żona będąc z nim była "w stosunku do dzieci bardzo dobra".

Według niego, na jej zachowanie miał wpływ nowy partner. Nie chcę mieć żadnego kontaktu z nią, nie chcę jej widzieć  na oczy - mówił Pełka.

Dodał także, że ma żal do szkoły w Anglii, że ta nie zareagowała wcześniej na niepokojące sygnały dotyczące zachowania syna. Może nie doszłoby do takiej tragedii - dodał.

4-letni Daniel zmarł w Coventry w marcu 2012 r. z powodu silnego ciosu w głowę i 19 innych obrażeń.

Przed śmiercią chłopiec był zamknięty w ciemnym, ciasnym pokoju przez ponad 30 godzin. Był karmiony solą, trzymany pod wodą, zmuszany do wykonywania wyczerpujących fizycznych ćwiczeń, np. pompek i przysiadów

Sprawa odbiła się szerokim echem w brytyjskich mediach, ponieważ szkoła, urzędy pomocy społecznej i policja nie zapobiegły śmierci dziecka, choć miały podstawy, aby podejrzewać, że chłopiec był źle traktowany.

W ubiegły piątek matka chłopca i jej nowy partner zostali skazani na dożywocie. Sąd postanowił, że oboje muszą spędzić w więzieniu co najmniej 30 lat - uznawszy zabójstwo za dokonane ze szczególnym okrucieństwem, a zatem wykluczające okoliczności łagodzące.

TVN24/x-news

red. abs