Na karę 7 lat więzienia skazał Sąd Okręgowy w Łodzi 51-letniego Dariusza G., którego prokuratura oskarżyła o oszustwo znacznej wartości. Mężczyzna wraz z córką mieli wyłudzić od 85-letniego znajomego księdza ponad 800 tys. zł. Wyrok jest nieprawomocny.

Na karę 7 lat więzienia skazał Sąd Okręgowy w Łodzi 51-letniego Dariusza G., którego prokuratura oskarżyła o oszustwo znacznej wartości. Mężczyzna wraz z córką mieli wyłudzić od 85-letniego znajomego księdza ponad 800 tys. zł. Wyrok jest nieprawomocny.
Aby pomagać znajomym, 85-letni dziś ksiądz sprzedał swe mieszkanie, samochód, pożyczał także pieniądze od innych osób (zdj. ilustracyjne) /Michał Dukaczewski /RMF FM

Oskarżeni twierdzili, że pieniądze potrzebne są m.in. na zagraniczne operacje i rehabilitacje.

Uzasadniając wyrok sędzia Paweł Urbaniak m.in. zwrócił uwagę, że Dariusz G. znał i wykorzystał techniki manipulacji do tego stopnia, że pokrzywdzony nie potrafił oprzeć się prośbom oskarżonego. Trafił na człowieka, który nie był w stanie uwierzyć, że G. kłamie. Według biegłego psychologa 85-latek nie miał "szans na obronę".

Zdaniem sądu oskarżony działał perfidnie, z wyrachowaniem i choć nie był wcześniej karany to 7 lat pozbawienia wolności jest karą sprawiedliwą.

Wyrok usłyszała również 26-letnia córka Dariusza G. Sąd przypisał jej przestępstwo paserstwa nieumyślnego i skazał kobietę na 1 rok i 6 miesięcy więzienia. Oskarżeni mają też naprawić szkodę - wspólnie mają oddać kwotę 280 tys. zł, a Dariusz G. ma oddać jeszcze prawie 530 tys. zł.

Według prokuratury do wyłudzenia pieniędzy doszło w latach 2008-2016. Oskarżony miał wymyślać różne historie, aby wyłudzić od starszego mężczyzny - łódzkiego emerytowanego księdza - pieniądze. Powoływał się m.in. na konieczność spłaty zobowiązań, operacje i rehabilitacje dziecka. Twierdził, że operacje trzeba przeprowadzić za granicą - w Niemczech i w Austrii. Mówił, iż konieczny jest przeszczep trzustki, poważnie także choruje na serce. Zapewniał, że zwróci otrzymywane pieniądze. Mówił również, że chora jest jego córka, która także wymaga leczenia. Poprosił też o pieniądze na pogrzeb żony, mimo że kobieta żyje.

Twierdził również, że za granicą zmarł jego teść i potrzebował pieniędzy na sprowadzenie ciała. Przesyłał pokrzywdzonemu pocztówki i listy z podziękowaniami.

Aby pomagać znajomym, 85-letni dziś ksiądz sprzedał swe mieszkanie, samochód, pożyczał także pieniądze od innych osób. Jak ustalono ,w ciągu ośmiu lat duchowny przekazał znajomym ponad 817 tys. zł. Twierdził, że przesyłał pieniądze, bo był przekonany, że niesie pomoc.

(mpw)