Maciej Stachowiak, ojciec 25-letniego Igora Stachowiaka powiedział w rozmowie z TVN24, że ciało swojego syna widział dzień po jego śmierci we wrocławskim komisariacie policji. „Nie wyglądał normalnie. Na pewno nie był to upadek z krzesła” – ocenił. „Był bardzo mocno pobity. Miałem na tyle siły, żeby rozpiąć worek do samego końca. Zrobiłem zdjęcia. Dzisiaj się z tego bardzo cieszę” – dodał.

Maciej Stachowiak mówił w TVN24, że pojechał do rodziców na niedzielny obiad i tam policjanci powiadomili rodzinę o tym, że syn został pomylony z innym człowiekiem poszukiwanym do odbycia kary.

Że spadł z krzesła i po prostu umarł, nie żyje, taki był przekaz policjantów - wspominał ojciec Igora Stachowiaka. W asyście policji przyjechało pogotowie. Oczywiście odmówiliśmy z żoną leków uspokajających, po to żeby świadomie myśleć i móc działać - dodał. Jak podkreślił, miał zidentyfikować syna jeszcze tego samego dnia, ale ostatecznie doszło do tego dzień później.

Robiono wszystko, żebyśmy go nie zobaczyli - mówił ojciec Igora Stachowiaka. Tłumaczono to tak, że trwają czynności i nie jesteśmy w stanie być dopuszczeni, taki był komunikat pani prokurator - dodał. Więcej w TVN24

25-letni Igor Stachowiak został zatrzymany w maju 2016 r. na wrocławskim rynku; policja poszukiwała go za oszustwa. Według funkcjonariuszy, mężczyzna był agresywny i dlatego musieli użyć paralizatora. Po przewiezieniu na komisariat stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Według pierwszej opinii lekarza, przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa.

Sprawa wróciła w sobotę, gdy stacja TVN wyemitowała drastyczne materiały zarejestrowane na wrocławskim komisariacie tuż przed śmiercią mężczyzny. W materiale widać, że wobec Stachowiaka kilkakrotnie użyto paralizatora.

Sprawę śmierci mężczyzny od roku bada poznańska Prokuratura Okręgowa. Śledczy nie wykluczają zarzutów znęcania się nad pozbawionym wolności dla policjantów.


(mn)