Konstrukcja dachu wieży spłonęła i zawaliła się wskutek niedzielnego pożaru zabytkowego kościoła św. Wojciecha w Białymstoku. Nie ma poszkodowanych. Pożar dogaszono, zakończono prace rozbiórkowe.


Dzwony z wieży 100-letniej świątyni nie muszą być usunięte - powiedział Paweł Ostrowski z białostockiej straży pożarnej. Dzwony wiszą, są zamocowane dosyć pewnie. Te belki, które je podtrzymywały, nie zostały na tyle uszkodzone, żeby to stwarzało zagrożenie. No i na końcu chcielibyśmy pomóc parafii i postaramy się zakryć tą wieżę jakimś brezentem, czy jakimkolwiek innym materiałem tak, żeby ewentualne opady deszczu, nie spowodowały większych strat - dodał strażak.

Przyczyny pożaru ustali dopiero specjalna komisja, ale proboszcz przyznał, że mogło dojść do zwarcia w mechanizmie kurantów. Instalacja była już stara, to wszystko widziałem na własne oczy na wieży, no ale to funkcjonowało - przyznał ksiądz. Kontrole straży pożarnej były przeprowadzane regularnie i według proboszcza nic nie wskazywało, że mogło dojść do zaproszenia ognia.

Na szczęście nawa główna, ołtarz i nawy boczne nie ucierpiały. Księża mają nadzieję, że niedługo wierni będę mogli ponownie uczestniczyć we mszach.

Pożar w kościele wybuchł przed godziną 10 rano w niedzielę. Na miejsce od razu została wezwana straż pożarna, w akcji brało udział kilkanaście zastępów. Przed godziną 12 runęła paląca się wieża.

Próbowaliśmy wejść na wieżę. Okazało się to niemożliwe, ponieważ schody drewniane, które prowadzą na górę, się spaliły. Nie jest możliwe więc gaszenie  ognia od wewnątrz. Staramy się nie dopuścić do rozprzestrzenia się ognia do nawy kościoła - relacjonował rzecznik białostockiej straży pożarnej Paweł Ostrowski. Jak dodawał, nie było zagrożenia dla pobliskich budynków.

Akcja była bardzo trudna, ponieważ wieża miała ponad 40 m wysokości, a najwyższa drabina, jaką dysponują strażacy w Białymstoku, ma ok. 35 metrów. Rzecznik podlaskiej straży pożarnej Marcin Janowski mówił również, że dodatkowym utrudnieniem był mały plac przed kościołem, co ograniczało możliwość manewrów sprzętem.

Gdy doszło do pożaru, w kościele trwało przedpołudniowe nabożeństwo dla młodzieży. Brało w nim udział - według danych strażaków - ok. 300-400 osób. Mniej więcej po 15 minutach zgasło światło, po pewnym momencie zapaliło się znowu. W międzyczasie coś musiało się wydarzyć. I krzyczą z góry, że jest pożar. Ludzie bardzo spokojnie wychodzili z kościoła, mimo natłoku - opowiadał reporterowi RMF FM Piotrowi Bułakowskiemu ks. Jan Wierzbicki.

Nawa główna, boczne nawy są w dobrym stanie, nic się nie stało. Jest tylko dużo wody na posadzce - dodał.

Kościół św. Wojciecha przy ulicy Warszawskiej w zeszłym roku obchodził 100-lecie budowy. Z tej okazji odnowiono tę neoromańską świątynię z czerwonej cegły.

Ozdobą świątyni jest duży witraż wykonany w Wiedniu. Znajdują się tam też relikwie świętego Wojciecha.