Dopiero po wyroku sądu w sprawie oficerów, którzy w Giżycku zaatakowali interweniujących policjantów, zapadnie decyzja, czy zostaną wydaleni z wojska - dowiedział się reporter RMF FM, Krzysztof Zasada. Kilkanaście dni temu armia wszczęła procedurę usunięcia ich ze swych szeregów, jednak na razie trafili oni do rezerwy kadrowej.

Dowództwo czeka na sądowy wyrok, bo - jak usłyszał nasz dziennikarz - "nie można karać dwa razy z ten sam czyn". Tak zdecydowali przełożeni wysokich rangą oficerów, którzy po pijanemu awanturowali się w hotelu w Giżycku.

Jak twierdzą, chcą mieć jasną sytuację dotyczącą tego, co się wydarzyło w połowie września, a także prawomocne orzeczenie. Od kar, które ewentualnie zapadną, uzależniają dalsze kroki wobec wojskowych.

Teraz, mimo że wojskowi trafili do rezerwy kadrowej, armia ich wykorzystuje; trafili oni na tzw. wojskową "zsyłkę". Służą w trzech różnych, oddalonych od siebie jednostkach na północy kraju oraz przy południowej i zachodniej granicy.

(abs)