​"Proszę o trochę szarego mydła i łyżkę, bo nie mam czym jeść... Proszę o trochę sacharyny... Upiecz mi Mamusiu naleśników 20..." - wstrząsające listy dzieci więzionych w niemieckim obozie koncentracyjnym przy ul. Przemysłowej w Łodzi. Nową, niepublikowaną nigdzie, dramatyczną korespondencję odnaleźli badacze z Muzeum Dzieci Polskich - Ofiar Totalitaryzmu w Łodzi.

Odnalezione listy są bezcenne. Kilka dni temu pozyskaliśmy osiem oryginalnych listów - informuje p.o. dyrektor Muzeum Dzieci Polskich - Ofiar Totalitaryzmu - dr Ireneusz Maj. Dokumenty zostały odnalezione podczas kwerendy w prywatnych zbiorach. Czekamy na kolejne sygnały od osób, w których rodzinach wspomina się o osobach więzionych w lagrze dla dzieci przy ul. Przemysłowej. Nawet na pozór małoznaczące informacje, dla nas mogą okazać się naprawdę wartościowe.

Historyk z Muzeum Dzieci Polskich zaznacza, że treść listów napisanych przez dzieci do rodziców lub najbliższej rodziny, nie pokazuje całej prawdy o warunkach obozowych: głodzie, biciu, chorobach. Każdy list był cenzurowany i pisany pod dyktando strażników - opowiada dziennikarce RMF FM - Agnieszce Wyderce historyk z łódzkiego muzeum - dr Andrzej Janicki. Jednak nawet to, co udało się dzieciom opisać, jest wstrząsające. Te wszystkie listy trzeba czytać, aby właściwą treść znaleźć pomiędzy wierszami - zaznacza.

Kochani rodzice, jak będziecie mogli, to wystarajcie się o jakieś wierzchy od skórkowych butów i dajcie obie na 37 numer drewnianych spodów, i przyślijcie mi, bo nie mam w czym chodzić (...) Proszę o trochę szarego mydła i łyżkę, bo nie mam czym jeść - napisała 15 lutego 1944 r. do swoich rodziców Halinka Cubrzyńska (12 lat).

Z kolei Gertruda Nowak (13 lat) 2 kwietnia 1944 r. w liście do "Kochanej Rysi", prawdopodobnie siostry, informuje ją, że: Jerzy ze szpitala przyjechał zdrowy, teraz znów zachorował na zapalenie płuc i wodę w boku. Martwię się bardzo, żeby mu się nie pogorszyło.

W liście do cioci (data niewidoczna) dziewczynka o nazwisku Konarska napisała, że jest jej przykro, że nie może być z bliskimi: Tak mi tęskno za wami. Tak pragnę widzieć kogoś z rodziny.

Jaś Spychała (12 lat) 16 października 1944 r. prosi mamę m.in. o "trochę sacharyny": Upiecz mi Mamusiu naleśników 20 (...). Przyślij ołówek, gumę. I cebulę, i musztardę. I znaczków.

21 sierpnia 1944 r. Marysia informuje rodziców i rodzeństwo, że podrosła: Urosłam też dużo, bo uważam po swoich sukienkach, że są krótsze, sukienkę swoją tylko na niedzielę zakładam, a tak do pracy to chodzę w łagrowej, chciałabym, byście mnie w niej zobaczyli, dobrze w niej wyglądam.

Gdy ogłoszono, że powstanie Muzeum Dzieci Polskich - Ofiar Totalitaryzmu w Łodzi, zaczęli zgłaszać się do nas ludzie, którzy chcą podzielić się swoją wiedzą o tamtych czasach - mówi dr Ireneusz Maj. Ujawniają nieznane fakty, wskazują miejsca, informują nas o zdjęciach i dokumentach. Nasi historycy przeszukują archiwa, także te prywatne. Ten obóz i tragiczna historia małych bezbronnych ofiar niemieckich zbrodni były przez lata zapomniane. Teraz odkrywamy prawdę o obozie przy ulicy Przemysłowej w Łodzi. Ujawnimy wszystkie fakty, pokażemy całą prawdę o obozie - zapewnia dyrektor.

  

Muzeum

 

Muzeum Dzieci Polskich - Ofiar Totalitaryzmu. Niemiecki Nazistowski Obóz Dla Polskich Dzieci w Łodzi (1942-1945), ma być nowoczesną, multimedialną placówką muzealno-edukacyjną. W tym miejscu dzieci i młodzież będą mogły zapoznać się z najbardziej tragicznymi wydarzeniami polskiej historii, a nauczyciele znajdą wsparcie eksperckie i materiały edukacyjne, dotyczące wojennych i powojennych losów naszych najmłodszych obywateli.

Inicjatorem powołania muzeum jest Rzecznik Praw Dziecka - Mikołaj Pawlak, a działalność placówki finansuje Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu. Idea powstania muzeum narodziła się podczas prac Rady Programowej ds. Upamiętnienia Dzieci Polskich z Obozu w Łodzi, którą powołał 22 grudnia 2020 roku Rzecznik Praw Dziecka. Inicjatywę budowy Muzeum Dzieci Polskich poparł Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda.

Historia obozu

Polen-Jugendverwahrlager der Sicherheitspolizei in Litzmannstadt mieścił się w Łodzi przy ulicy Przemysłowej. Jego genezę należy wiązać z brutalną niemiecką polityką represji, prowadzoną na polskich terenach włączonych do III Rzeszy.

Podczas trwających przez cały okres okupacji fal aresztowań ludności polskiej osadzanej w więzieniach, obozach koncentracyjnych oraz wywożonej na roboty przymusowe, zwiększał się odsetek dzieci pozbawionych opieki i zmuszonych do samodzielnej egzystencji.

Wielu rodziców poddawano egzekucjom lub umierali wyniszczeni ciężką pracą, przy braku odpowiedniego wyżywienia oraz opieki lekarskiej. Ich dzieci stawały się "problemem" dla władz okupacyjnych. Stąd też zabiegi Niemców, które doprowadziły do utworzenia obozu koncentracyjnego dla polskich dzieci.

Rozważano kilka jego ewentualnych lokalizacji. Proponowano m.in. Dzierżązną w okolicach Łodzi, gdzie zorganizowano ostatecznie jedynie mniejszy podobóz, natomiast obóz centralny usytuowano na obszarze około 5 ha na terenie wydzielonym, przylegającym bezpośrednio do getta łódzkiego w kwartale ulic: Górniczej, Emilii Plater, Przemysłowej oraz Brackiej.

Teren getta gwarantował, że o istnieniu obozu dziecięcego będzie wiedzieć niewielki odsetek ludności, a każda ucieczka zakończy się ujęciem zbiegów.

Obóz podlegał bezpośrednio niemieckiej policji bezpieczeństwa. Swoją działalność rozpoczął 1 grudnia 1942 r. Pierwsi więźniowie przybyli tu kilka dni później - 11 grudnia. Obóz został podzielony na dwie części: chłopięcą i dziewczęcą. W części dziewczęcej przebywały także najmłodsze dzieci, bez względu na płeć.

We wspomnianej filii obozu w Dzierżąznej w okolicach Zgierza zatrudnione były dziewczęta wykonujące ciężkie prace rolnicze. Funkcję komendanta obozu pełnił szef policji kryminalnej w Łodzi SS - Sturmbannfuhrer Karl Ehrlich. W jego imieniu władzę sprawowali następujący po sobie zarządcy: Hans Fuge, Arno Wruck i Enders.

Załoga składała się z funkcjonariuszy policji bezpieczeństwa, członków SS oraz personelu cywilnego. Z powodu zacierania przez Niemców śladów zbrodni, dokładna liczba ofiar obozu jest trudna do ustalenia.

Przez cały okres jego funkcjonowania było w nim przetrzymywanych kilka tysięcy dzieci w wieku od paru miesięcy do 16 lat, a kilkuset małych więźniów straciło życie.

Obóz funkcjonował do 18 stycznia 1945 r. Jego bramy zostały wtedy otwarte, a dla wielu dzieci rozpoczął się kolejny etap gehenny - poszukiwanie swoich bliskich, gdyż tylko częścią byłych więźniów zdołały zająć się łódzkie rodziny oraz społecznicy.

*Opracowanie historii obozu przygotowane przez Muzeum Dzieci Polskich - Ofiar Totalitaryzmu.