Ile jeszcze takich tragedii musi się wydarzyć, by w naszej służbie zdrowia coś się zmieniło? Kiedy chorzy doczekają się właściwej pomocy? - pyta w środowym wydaniu "Fakt" i opisuje historię 47-letniego Ryszarda Blachy, który w piątek nad ranem stracił przytomność i trafił do szpitala w Janowie Lubelskim. Tam dano mu kroplówkę, a potem... odesłano do domu ze skierowaniem do poradni! Lekarze byli głusi na prośby najbliższych, by przyjąć chorego do szpitala. Pan Ryszard zapłacił za to życiem.

"Ryszard Blacha nie skarżył się na zdrowie. Tamtego tragicznego dnia pomagał synowi remontować pokój. Po pracy, jak co dzień, położył się spać. Około 3.00 nad ranem bardzo źle się poczuł i stracił przytomność" - czytamy w "Fakcie". 

Był cały siny, nie mógł mówić, oczy miał przymknięte. Natychmiast wezwaliśmy pomoc - opowiada w rozmowie z gazetą teściowa 47-latka - Marianna Małek.

Dziennik podkreśla, że pogotowie przyjechało bardzo szybko. "Ratownicy stwierdzili, że to problem z kręgosłupem. Wzięli chorego pod pachy i przenieśli do karetki. Jego teść Jan Małek (69 l.) spakował mu pidżamę, kapcie i inne potrzebne drobiazgi i ruszył za karetką własnym samochodem. Lekarz dyżurujący w szpitalu potwierdził diagnozę ratowników. Zaordynował kroplówkę przeciwbólową i wypisał skierowanie do poradni. Jan Małek, widząc że kroplówka niewiele pomaga, prosił lekarza o przyjęcie zięcia na oddział. Spotkał się z odmową. Pan Ryszard wrócił więc do domu. Był w coraz gorszym stanie. Dwie godziny później rodzina z chorym wróciła do szpitala. Teść i syn doprowadzili pana Ryszarda na ławkę przed poradnią pulmonologiczną. (...) Chwilę później 47-latek osunął się na podłogę. Zmarł" - opisuje "Fakt". 

Tabloid pisze, ze dopiero wtedy zbiegło się doń prawie pół szpitala. Przez blisko godzinę lekarze próbowali go reanimować. Bezskutecznie. 

Badamy wszystkie okoliczności. (...) Bardzo współczuję rodzinie zmarłego i obiecuję, że wszystko wyjaśnimy do końca - mówi gazecie Janusz Popielec, wicedyrektor szpitala w Janowie Lubelskim. 

Cały tekst w najnowszym wydaniu "Faktu".