10 milionów osób bez podstawowej opieki lekarskiej od poniedziałku? Taki scenariusz kreślą lekarze z Porozumienia Zielonogórskiego. Grożą, że zamkną gabinety bo Narodowy Fundusz Zdrowia nie godzi się na ich postulat - podniesienia stawki za jednego pacjenta z 5 do 6 złotych.

Zobacz również:

Problem nie dotyczy tylko lekarzy rodzinnych. Problemy są także na szpitalnych oddziałach specjalistycznych.

Kłopoty mogą być m.in. w Morągu na Warmii, gdzie ze szpitala odeszło 6 lekarzy. Wypowiedzenia złożyli pediatrzy i zatrudnieni na oddziale wewnętrznym. Jeżeli nie uda się znaleźć nikogo na ich miejsce, działanie oddziałów stanie pod znakiem zapytania. - My tej decyzji nie podjęliśmy z dnia na dzień, konsultowaliśmy się z dyrekcją - mówią lekarze. Przyznają, że powodem odejścia były płace, ale i złe warunki pracy. Teraz szukają posad w prywatnych gabinetach.

Narodowy Fundusz Zdrowia w Olsztynie opublikował w Internecie plan awaryjny dla pacjentów z Warmii i Mazur, których lekarze rodzinni zamkną gabinety w nowym roku. Zagwarantowany w konstytucji równy dla wszystkich dostęp do lekarza będzie równy tylko z nazwy. Znacznie wydłuży się droga dotarcia pacjenta do przychodni zastępczej czy szpitala. Mieszkańcy Fromborka np. w powiecie braniewskim będą zmuszeni pokonać blisko 30 kilometrów, aby dostać się do lekarza w szpitalu wojskowym w Braniewie. 6 przychodni w Mrągowie ma zastąpić jeden szpital. Jeszcze gorzej sytuacja będzie wyglądała w Olsztynie. Szpital wojskowy dostanie pacjentów z 12 placówek.

Na Dolnym Śląsku sytuacja jest co najmniej niepokojąca - umowy z NFZ podpisało zaledwie 15 procent lekarzy rodzinnych. Pozostali, zrzeszeni w Porozumieniu Zielonogórskim, prawdopodobnie jutro usiądą do rozmów na temat warunków przyszłorocznych umów. Na proponowane przez Fundusz stawki nie zgadzają się dwa największe wrocławskie szpitale kliniczne.

- Czas na jakiekolwiek porozumienie mamy do końca lutego. Wciąż ze sobą rozmawiamy - uspokaja rzeczniczka wrocławskiego oddziału NFZ. Sytuacja jednak nie wygląda dobrze – do umów zastrzeżenia mają także ci, którzy już podpisali kontrakty. Protestuje załoga szpitala z Kłodzka, Fundusz bowiem nie zakontraktował usług na oddziałach specjalistycznych. Pacjent, który dostanie zawału w Kłodzku, będzie wieziony do szpitala we Wrocławiu lub Wałbrzychu. Jak na razie jednak NFZ jest nieugięty. Kolejna tura rozmów między dyrekcją szpitali a Funduszem ma się odbyć już w nowym roku.

Czarne wizje na przyszły rok sprawiły, że wielu pacjentów jeszcze w tym roku stara się zapisać do lekarza. W Łodzi, w szpitalu imienia Wojskowej Akademii Medycznej, kolejki ustawiały się od godziny 4 rano. W potężnym ścisku kilka osób zemdlało. - Czy tak powinno wyglądać leczenie w Polsce? - pytają pacjenci. Posłuchaj relacji Marcina Lorenca:

Powodów do niepokoju nie mają natomiast pacjenci w Małopolsce. Tu kontrakty z NFZ podpisało wszystkie szpitale i 90 procent lekarzy rodzinnych. Małopolskie placówki dostaną w przyszłym roku od NFZ prawie 90 milionów złotych więcej niż w tym roku. Z Ewą Sadowską z małopolskiego oddziału Funduszu rozmawiał reporter RMF Marek Balawajder: