Od piątku strażacy nie mogą się uporać z pożarem składowiska odpadów w Zgierzu niedaleko Łodzi. Ze wstępnych szacunków wynika, że zapaliło się 50 tysięcy ton tworzyw sztucznych, stąd tak długa akcja gaśnicza. Mieszkańcy obawiają się, że toksyczny pył z pożaru zaszkodzi ich zdrowiu.

Staramy się jak najszybciej ugasić ogień, próbujemy wszystkich metod, lecz ze względu na palność materiału oraz warunki atmosferyczne, nasze działania są utrudnione - mówił w sobotę rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Zgierzu mł. bryg. Tomasz Matusiak.

Dogaszanie ognia może potrwać nawet do wtorku. Na miejscu jest 70 zastępów straży pożarnej z całej Polski. Już w piątek wieczorem na Gorącą Linię otrzymaliśmy wiele telefonów dotyczących pożaru. Ogień wybuchł ok. godz. 23 na terenie dawnego zakładu Boruta.

W sobotę słuchacze informowali nas o ogromnych kłębach dymu, które unoszących się znad składowiska i swoich obawach. 

Od kilku lat mówiło się, że tutaj jest jedna wielka bomba ekologiczna, ale nikt z tym nic nie robił. Ten toksyczny pył spadnie z deszczem na miasto czy na nasze, czy na inne - to bez różnicy, bo i tu, i tam są ludzie. Tak czy inaczej, to duże zagrożenie. Tym bardziej, że palił się głównie plastik i papier - mówił w rozmowie z reporterem RMF FM mieszkaniec Zgierza.

Przed wzrostem stężenia szkodliwych substancji ostrzega Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Łodzi. Mieszkańcy pobliskich miejscowości m.in Aleksandrowa Łódzkiego, Bełdowa, Konstantynowa Łodzkiego oraz północnej części Łodzi powinni zrezygnować  ze spacerów. Lepiej też nie otwierać okien - radzi inspektor WIOŚ Krzysztof Wójcik. 


Zmartwień nie podzielał wojewoda łódzki Zbigniew Rau. W sobotę po południu zapewnił, że czujniki zlokalizowane w Zgierzu, Aleksandrowie nie wskazują na zwiększenie zagrożenia - "jest takie jak w normalnej sytuacji". "Siła ognia i temperatura była tak wielka, że te spalone materiały, pył, szybko został przeniesiony stosunkowo wysoko i chmura ta się utrzymuje, dryfuje w kierunku południowo-zachodnim. Mamy przewidywania meteorologiczne, które mogą zmienić sytuację; jej kierunek może ulec zmianie lub rozproszeniu" - wyjaśnił wojewoda łódzki.

Zaapelował także do mieszkańców, że pomimo braku zagrożenia życia, należy - ze względu na prewencję - zrezygnować z aktywności rekreacyjnej, imprez plenerowych oraz unikać wietrzenia mieszkań.

Poinformował, że część przemysłowa Zgierza została pozbawiona źródła zasilania, lecz "tylko znikoma cześć mieszkańców obecnie nie posiada zasilania elektrycznego", natomiast "przytłaczająca większość mieszkańców Zgierza nie posiada ciepłej wody". Jak dodał, doszło do porozumienia Polskiej Grupy Energetycznej i elektrowni Energetyka Boruta, w wyniku czego dojdzie do "niekonwencjonalnych rozwiązań", by zasilanie zostało przywrócone do końca dnia.

Pożar czy podpalenie?

Okoliczności zdarzenia wyjaśnia zgierska prokuratura. Postępowanie prowadzone jest w sprawie spowodowania pożaru, który zagrażał życiu i zdrowiu wielu osób i mieniu wielkich wartości. W śledztwie brane są trzy możliwe hipotezy powstania pożaru - samozapłon, zaprószenie ognia lub podpalenie.


(nm)