"Żądamy obwodnicy”, „Łódzkie to nie tylko Łódź”, „Mamy dość deklaracji – czas na decyzje” – transparenty z takimi hasłami pojawiły się już po raz kolejny w ciągu ostatniego tygodnia na krajowej ósemce w rejonie Bełchatowa. Protestujący zablokowali trasę w dwóch miejscach – przy wjeździe od strony Warszawy i Wrocławia.

To już szósta blokada krajowej ósemki w ciągu ostatnich dni. Bełchatowianie protestują, bo jak mówią, rząd jest głuchy na merytoryczną argumentację. To przykre, że trzeba głośno upominać się o to, co nam się należy - mówi jedna z organizatorek protestu. Jesteśmy paliwowo-energetyczną stolicą Polski. Powinniśmy mieć dogodne połączenie - dodają bełchatowianie. Żalą się, że przegrali z Łodzią bitwę o S8. Żalą się, że ich apele o remont pełnej dziur i kolein krajowej ósemki są ignorowane. Traktuje się nas marginalnie - mówią.

Na ulice wychodzą mieszkańcy ulic położonych przy - biegnącej przez miasto - krajowej ósemce. Narzekają na hałas i drgania, które powodują pękanie budynków. Z hukiem tysięcy tirów przejeżdżających przez miasto nie da się żyć - tłumaczą. Tracą cierpliwość, bo na obwodnicę czekają od 25 lat. Nie rozumieją, dlaczego przemysłowe miasto - jakim jest Bełchatów - do tej pory nie doczekało się trasy. A obietnice o wybudowaniu trasy, składały im chyba wszystkie ekipy rządzące. Ostatnio obiecywał sam premier Donald Tusk, gdy przecinał wstęgę na otwarciu największego w kraju bloku w Elektrowni Bełchatów.

Mieszkańcy wspierani są przez związki zawodowe bełchatowskich gigantów - kopalni i elektrowni, a także przez władze miasta i powiatu bełchatowskiego.

Nadzieje mieszkańców pękały jak bańki

Górnicze miasto wielokrotnie było bardzo blisko wbicia pierwszej łopaty i rozpoczęcia budowy obwodnicy. Za każdym razem obietnice rządzących pozostawały obietnicami, a nadzieje mieszkańców pryskały jak bańki. Efektem tych rozczarowań były kolejne blokady i zapowiedzi kolejnych protestów. Trzy lata temu związki zawodowe zapowiedziały pikietę przed ówczesnym ministerstwem infrastruktury. Po tej deklaracji do Bełchatowa bardzo szybko zawitał wiceminister Radosław Stępień (dziś wiceprezydent Łodzi). Za jego sprawą obwodnica znalazła się w tzw. załączniku 1A programu budowy dróg krajowych na lata 2011-2015. Wbijano wtedy mieszkańcom Bełchatowa do głów, że uznano ją za jedno z priorytetowych zadań, których realizacja może rozpocząć się do 2013 roku, pod warunkiem jednak, że znajdą się pieniądze. Te jednak nie znalazły się. Do załącznika wraz z Bełchatowem trafił też sąsiedni Wieluń, który również stracił nadzieję na wymarzoną obwodnicę.

Liczą jeszcze na to, że przekonają ministra

Niespełna miesiąc Ministerstwo Transportu przedstawiło tzw. załącznik nr 6 do programu budowy dróg na lata 2011-2015, zawierający listę obwodnic 11 miast, które mają być wybudowane w latach 2014-20. Okazało się, że obwodnicy Bełchatowa - chociaż rzekomo priorytetowa - nie ujęto w tym projekcie. I to właśnie rozwścieczyło mieszkańców górniczego miasta. Protestują, bo liczą, że jeszcze przekonają ministra Sławomira Nowaka do konieczności wybudowania im obwodnicy. Dziwią się dlaczego Wieluń dostał obwodnicę, a ich miasto po raz kolejny nie. Będziemy jedynym miastem w kraju, przez które będzie przebiegać krajowa ósemka - mówią rozgoryczeni.

Bełchatowianie mówią, że chcą od rządu wyegzekwować spełnienie obietnic. Zapowiadają więc kolejne blokady. Mają się one odbywać w każdy poniedziałek i piątek o 16.30. Jak mówią - "do skutku". Jeżeli nie będzie odzewu, to zorganizujemy blokadę całodniową - mówią i dodają, że jak korek sięgnie samej Łodzi na pewno zostaną zauważeni. Podczas każdej z blokad samochody są przepuszczane wahadłowo - co 20 minut. Niektórzy kierowcy w czasie postoju są częstowani żurkiem. Dotychczasowe blokady trwały od dwóch od trzech godzin. Bełchatów jest drugim po Warszawie miastem w Polsce pod względem liczby samochodów przypadających na jednego mieszkańca.

Monika Gosławska