W poniedziałek sąd zdecyduje o areszcie dla 35-latka, który w weekend śmiertelnie zranił nożem 24-letniego studenta. Mężczyzna w nocy z piątku na sobotę stanął w obronie dziewczyny. Do zabójstwa doszło w samym centrum Krakowa, na rogu ulic Grodzkiej i Poselskiej.

W poniedziałek na ścianie jednaj z kamienic wiszą zdjęcia zamordowanego chłopaka. Ktoś na kartce napisał: "Bandyta wbijając nóż w serce Dawida, wbił go w serca nas wszystkich". Na chodniku leżą kwiaty. Krakowianie przystają i zapalają znicze. Człowiek taki spokojny, który ujął się za dziewczynami. I tak go bestialsko zabić? Ja mam trzech synów. Nie chce myśleć co czują teraz jego rodzice. Takich ludzi powinno się izolować- usłyszał  reporter RMF FM Maciej Grzyb.

W niedzielę 35-latek usłyszał zarzut zabójstwa. Nie przyznał się do winy. Twierdził, że nic nie pamięta. W momencie, kiedy zadał śmiertelny cios, był pijany. Miał we krwi ponad 1,5 promila alkoholu. Z tego powodu w sobotę policjanci nie mogli go przesłuchać. 35-latek został doprowadzony do prokuratury dopiero wczoraj. Dziś sąd rozpatrzy wniosek o tymczasowe aresztowanie napastnika.

Mężczyzna został zatrzymany zaraz po tragedii, dzięki nagraniom z miejskiego monitoringu. Miał na rękach ślady krwi. Zeznał, że pamięta jedynie to, iż chciał kupić kebab. Zauważył wtedy, że ma zakrwawioną koszulę. Dowody jego winy są mocne. Oprócz nagrań, został też rozpoznany przez świadków. Przeprowadzono również badania biologiczne, które potwierdzają jego udział w zabójstwie. Policja wciąż szuka narzędzia zbrodni, bo mężczyzna po szamotaninie wyrzucił nóż.