Od początku marca w większości komend wojewódzkich, miejskich i powiatowych działa nowy system przyjmowania zgłoszeń. Problem jednak w tym, że to nowe rozwiązanie sparaliżowało pracę oficerów dyżurnych policji w całej Polsce. Jak donoszą dziennikarze RMF FM, część funkcjonariuszy, w ramach protestu, poszła na urlopy.

Nowy system przyjmowania zgłoszeń zamiast usprawnić, zdezorganizował pracę oficerów dyżurnych. Część komend po jego wprowadzeniu zrezygnowała z używania systemu i wróciła do starej metody. Według naszej nieoficjalnej wiedzy, nowy stylem kosztował kilkadziesiąt milionów złotych.

Oficerowie dyżurni mówią wprost: nie jesteśmy w stanie przyjmować zgłoszeń, musimy wypełniać cztery stronny formularza, wcześniej była to zaledwie jedna kartka - mówi nam Janusz Łabuz z małopolskiego związku zawodowego policjantów. Po prostu utrudniliśmy życie dyżurnym, wydłużyliśmy czas reakcji na zdarzenie, bo to zdarzenie musi być odnotowane w sposób pełny dzisiaj. To jest wydłużenie czasu co najmniej o dwa razy. Dyżurni się nie wyrabiają - dodaje Łabuz w rozmowie z reporterem RMF FM. Jak twierdzi, o problemie chce poinformować Komendanta Głównego Policji. Okazją będzie planowany na 22 marca zjazd związkowy. Miejmy nadzieję, że zostanie to uwzględnione. Coś z tym trzeba zrobić - irytuje się związkowiec.

Wady nowego systemu

Pilotażowy program wprowadzenia systemu w województwie śląskim zakończył się klapą. W trzech jednostkach: Katowicach, Bielsku-Białej i Częstochowie po 6 godzinach zablokowane zostały łącza komputerowe. Nowy system nadal cały czas się zawiesza. To dlatego, że wprowadzono go wykorzystując stare, wolniejsze łącze. Do tej pory program automatycznie zapisywał numer dzwoniącego. Teraz system tego nie robi. To powoduje, że jeśli rozmowa z dyspozytorem trwa zbyt krótko, to policjant nie zdąży zapisać numeru dzwoniącej osoby. Nie ma także możliwości, aby system weryfikował adres podany w zgłoszeniu. Wcześniej tak właśnie było, że system informował, czy podana przez zgłaszającego ulica w ogóle istnieje. To koszmar - mówią policjanci. Część z nich już idzie na urlopy, żeby przeczekać panujący na komendach chaos.

W starym systemie, który działał od około 6 lat, systematycznie tworzono bazę danych i archiwum. Jak mówią policjanci do nowego systemu tych wszystkich informacji przenieść teraz nie sposób. To ogólnie, a co do konkretnych przykładów: w starym systemie istniała np. zakładka o nazwie "dozór". Chodzi o osoby objęte policyjnym dozorem. Każda z nich miała swój specjalny kod, po wpisaniu którego w komputerze pojawiały się wszystkie szczegóły. Nowy system to powrót do ręcznego wpisywania takich danych w specjalne książki. Zniknęła też np. zakładka "parkingi", dzięki której bardzo szybko można było sprawdzić, gdzie i kto odholował dany samochód, jak długo tam jest i kto za to płaci. Nowy system utrudnia też np. szybkie przeglądanie danych związanych z doprowadzaniem podejrzanych do aresztów.

Trudny w obsłudze program komputerowy

Jeden z zachodniopomorskich policjantów, który szkolił się w obsłudze Systemu Wspierania Dowodzenia, ujawnia największe problemy z nim związane. Policjanci obsługujący system skarżą się na kolorystykę aplikacji. Tło jest czerwone, litery czarne. To powoduje, że program jest nieczytelny i trudny w obsłudze. Po kilku godzinach obsługi komputera bolą oczy. Kolejny problem to wymagania sprzętowe, które muszą być spełnione, aby ten system mógł sprawnie działać. Potrzebne są dwa duże monitory, system GPS i główny komputer o bardzo wydajnym procesorze. W większości komend nie ma takiego systemu. Zainstalowanie na starszych komputerach spowoduje, że będzie się "zawieszał", w najlepszym przypadku bardzo wolno działał. Dodatkowo system jest skomplikowany i wymaga dużej wprawy w obsłudze. O ile osoby, które wprawnie posługują się komputerem będą potrzebowały mniej czasu na przyswojenie nowego systemu, to policjanci, którzy nie są zbyt biegli w obsłudze komputerów mogą mieć spore problemy z szybkim przyzwyczajeniem się do pracy z Systemem Wspierania Dowodzenia. Sprawnie działający system ma też zalety. Daje na przykład możliwość wskazania na mapie pozycji radiowozów.

O problemach związanych z nowym systemem nasz reporter Kuba Kaługa rozmawiał z policjantem, który na co dzień obsługuje system. Ze zrozumiałych względów nasz rozmówca poprosił o zachowanie anonimowości.

Kuba Kaługa: System Wykańczania Dyżurnych... tak panowie go nazywacie?

Funkcjonariusz policji: W najbardziej cenzuralnej wersji. My pracujemy na nim od stycznia tego roku.

I jak się zmieniła praca?

No stała się bardziej wyczerpująca i duża trudniejsza.

Dlaczego trudniejsza?

Bo system polega na otwieraniu dużej liczby okienek, zakładek, jest nieczytelny i denerwujący. Nawet jeśli chodzi o samą szatę graficzną i kolory, ilość tych kolorów..

Ilość kolorów?

Jasnozielony, jasnoczerwony, ciemnozielony, fioletowy, złoty, srebrzysty i wszystko na ekranie razem, no jest tak nieczytelny, litery są takie małe, że trzeba się maksymalnie przybliżyć do ekranu, wysiedzieć 12 godzin tak to mordęga. Tym bardziej w nocy, o drugiej, trzeciej, kiedy wzrok zmęczony.. po za tym widać, że opracowywała to osoba, która nie miała z tym nic wspólnego, osoba mało wiedząca o pracy na dyżurce.

Po czym to widać?

Duża ilość zbędnych kwalifikacji np. w przypadku zgonu. Zgon nie jest traktowany jako zgon tylko jako interwencja zwykła, których jest dużo, potem nie można odnaleźć w szybki sposób tych zdarzeń, do tego system się wiesza notorycznie.

Na każdym dyżurze?

Praktycznie na każdym. Jak jest duża ilość zalogowanych użytkowników to system się potrafi zwiesić i uruchamianie go na nowo potrafi zająć nawet kilkanaście minut.

A w tym czasie jak się przyjmuje zgłoszenia?

Jak kolega jest zalogowany to on przyjmuje, z jak nie to do książki, systemu papierowego.

A potem to trzeba wprowadzić wszystko?

Tak no trzeba, żeby w systemie była jednak informacja na ten temat, trzeba uzupełnić. I tak naprawdę praca dyżurnego polega już tylko na klikaniu, otwieraniu zakładek i wypełnianiu.. I to wszystko bardzo powoli działa.

To na co brakuje czasu?

Po prostu to wydłuża bardzo czas obsługi zdarzenia.

O ile? W porównaniu do starego systemu?

50-60 procent, o ile się nie zawiesi.

A zgłaszaliście gdzieś te problemy?

W trakcie zeszłorocznych szkoleń zostały sformułowane zastrzeżenia co do konstrukcji tego systemu, zostały przekazane do osób odpowiedzialnych za jego wprowadzenie. Ponad 60 tych uwag było i praktycznie do tej pory nic się nie zmieniło. Nie zostały w ogóle uwzględnione.

A czy ludzie mogą się czuć bezpiecznie zatem?

Według mnie tak, bo niezależnie od systemy jesteśmy dla ludzi. Robimy wszystko, żeby to nie wpłynęło na poziom odczucia bezpieczeństwa przez obywateli... ale dyżurni są wykończeni, przemęczeni, zniechęceni, a przecież nie wszystkie komendy pracują jeszcze na tym systemie. Strach pomyśleć jak podłączą wszystkich, bo sieć może nie wytrzymać i wszystko będzie chodziło jeszcze wolniej.

Potrzebny jest nowy system?

Raczej powrót do starego, który był sprawdzony, intuicyjny, bardziej czytelny, szybszy, prostszy. No i opracowany przez policjanta! Dyżurnego z garnizonu Śląskiego.

Policjanci chwalą stary system

Funkcjonariusze chwalą stary system, z którego korzystali oficerowie dyżurni. System ten powstał w Katowicach. W jego tworzeniu brał udział policjant, który sam był oficerem dyżurnym. Wiedział, czego będzie potrzebował i co zrobić, żeby wszystko działało sprawnie. System na bieżąco uzupełniano i usprawniano. Korzystano przy tym z uwag i propozycji, jakie na forach internetowych składali sami policjanci. To oni podpowiadali, co jeszcze można poprawić. I ten system komputerowy, który wyparł zwykłe ręczne wypełnianie dokumentów, najpierw pojawił się w jednej komendzie, potem trafił do komendy wojewódzkiej, a wreszcie systematycznie zaczęły przejmować go też inne jednostki. I tak było przez kilka lat.

Przełożeni wiedzą o wadach i obiecują je poprawić

Rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Szczecinie odpiera zarzuty dotyczące zbyt słabego sprzętu komputerowego. Komendy powiatowe są połączone światłowodem. Komputery, na których będzie zainstalowany system, mają pojawić się w komendach do końca roku, czyli w terminie, w którym system ma ostatecznie ruszyć. Rzecznik potwierdza niektóre problemy, jak mało czytelne tło czy brak automatycznego zapisywania numeru telefonu dzwoniącej osoby. Każdy policjant, zdaniem rzecznika, może zgłaszać zauważone problemy i mogą one być na bieżąco rozwiązywane.

System nie spełnia oczekiwań

Komenda Główna Policji przyznaje, że nowy system wspomagania dowodzenia na razie nie spełnia jej oczekiwań. Mariusz Sokołowski, rzecznik prasowy komendanta głównego, twierdzi, że to na razie wersja testowa, której brakuje jeszcze wielu elementów.

Wprowadziliśmy system na razie w komendach wojewódzkich - mówi Sokołowski. Można więc powiedzieć, że policja testuje nowy, niedziałający jeszcze system na żywym organizmie, bo dyżurni muszą pracować na tym, co jest w tej chwili. Ten niedziałający system kosztował podatnika do tej pory ponad 60 milionów złotych, a planowane są kolejne zakupy, by zaczął on działać sprawnie. Co ciekawe, inicjatorem zakupu tego informatycznego bubla jest były dyrektor z MSWiA - Andrzej M., który jest podejrzany o ustawianie przetargów i przyjmowanie łapówek.

Policja rozkłada ręce. Wytyczono nam pewien kierunek, a my musimy go realizować - mówią policjanci. Nie wiadomo, kiedy etap się skończy i zacznie działać pełna wersja systemu.