Już dziewięć miesięcy pacjenci z guzami mózgu czekają na operację nożem Gamma w Szpitalu Bródnowskim w Warszawie. Maszyna, która pozwala na usuwanie guzów bez otwierania czaszki, od listopada jest praktycznie bezużyteczna.

Urządzenie miało pomagać lekarzom od lipca, tak się jednak nie stało. Chorzy bezskutecznie próbują umówić się na zabieg. Co więcej, będą musieli jeszcze poczekać co najmniej kilka tygodni.

To bardzo zła wiadomość, bo u pacjentów z guzem liczy się każdy dzień. Pan Krzysztof czeka na zabieg od maja. Jak podkreśla w rozmowie z reporterką RMF FM z tygodnia na tydzień czuje się coraz gorzej. Boi się, że zanim maszyna zostanie uruchomiona jego guz urośnie tak bardzo, że zabieg nie będzie już możliwy. Jeżeli on miał prawie dwa centymetry w maju ja nie wiem jaki on będzie duży np. za miesiąc, dwa lub trzy - tłumaczy.

W wielu przypadkach zabieg nożem Gamma to jedyna szansa na wyleczenie. Guz jest w takim miejscu mózgu, do którego nie można bezpiecznie dotrzeć za pomocą skalpela.

Właściciel urządzenia i NFZ nie podpisały porozumienia

Jak ustaliła reporterka Narodowy Fundusz Zdrowia musi po raz drugi rozpocząć całą procedurę, która ma doprowadzić do podpisania umowy na zabiegi. Maszyna będzie stała bezużyteczna przynajmniej do końca lipca, czyli jeszcze 3 tygodnie. NFZ rozpisał nowy konkurs na usuwanie guzów bez użycia skalpela. Kontrakt ma obowiązywać od początku sierpnia do końca grudnia.

Właściciel aparatury musi jednak spełnić wymagania stawiane przez fundusz. Chodzi m.in. o przerobienie istniejącej przychodni na szpital. W lipcu to się nie udało, więc porozumienie nie zostało podpisane.

Jak ustaliła nieoficjalnie reporterka RMF FM, właściciel nowoczesnej aparatury powinien być gotowy na początek sierpnia. Sprawy nie chce jednak komentować.

NFZ chce w ciągu pół roku, na zabiegi nożem Gamma przeznaczyć 2 miliony złotych. Jeśli cena jednego będzie taka jak w Czechach, środki pozwolą na operację 200 osób.