Prawdopodobnie pojawiły się nowe podejrzenia ws. zaginięcia Ewy Tylman. Wczoraj psy - specjalnie szkolone do wykrywania ciał pod wodą - podjęły dwa nowe tropy, które dziś są sprawdzane - poinformowało we wtorek biuro detektywistyczne Rutkowski, które zostało poproszone przez rodzinę zaginionej o pomoc w jej odnalezieniu. Do poszukiwań 26-latki włączyli się płetwonurkowie.

Prawdopodobnie pojawiły się nowe podejrzenia ws. zaginięcia Ewy Tylman. Wczoraj psy - specjalnie szkolone do wykrywania ciał pod wodą - podjęły dwa nowe tropy, które dziś są sprawdzane - poinformowało we wtorek biuro detektywistyczne Rutkowski, które zostało poproszone przez rodzinę zaginionej o pomoc w jej odnalezieniu. Do poszukiwań 26-latki włączyli się płetwonurkowie.
Poznańska policja razem ze strażą pożarną szukają Ewy Tylman /Jakub Kaczmarczyk /PAP

Kluczowe dla rozwiązania zagadki zaginięcia 26-latki wydaje się ustalenie, co stało się feralnej nocy na odcinku prawie sześciu kilometrów w okolicy mostu Rocha w Poznaniu. To tam w tej chwili skupiają się poszukiwania detektywów. Chodzi dokładnie o odcinek 5 700 metrów w górę Warty.

Na nagraniach z monitoringu brakuje około ośmiu - niezwykle ważnych - minut. Kamery zarejestrowały bowiem moment, kiedy Ewa Tylman idzie w towarzystwie kolegi z pracy (mężczyzny w niebieskiej kurtce), i moment, kiedy mężczyzna idzie już sam. Co stało się w ciągu tego czasu? Tego wciąż nie wiadomo.

Pod uwagę branych jest kilka wersji: kobieta mogła zostać napadnięta, doszło do wypadku lub towarzyszący jej mężczyzna może mieć związek z jej zaginięciem. Takie wersje rozpatrują pracownicy biura detektywistycznego Rutkowski.

Na razie nic nie wskazuje na to, żeby zaginięcie miało związek z przestępstwem - twierdzi wielkopolska policja. Wszystkie tropy prowadzą nad Wartę, ale wciąż nie wiadomo, co się tam stało. Dlatego policja także we wtorek prowadziła tam działania.

Jak informował przed południem dziennikarz RMF FM Adam Górczewski, na rzece pojawiły się cztery łodzie strażackie z sonarem. Do akcji włączyli się też płetwonurkowie, którzy mieli do dyspozycji robota z kamerą. Śladów na brzegach szukały z kolei patrole, m.in. konne. Te działania prowadzono na kilkudziesięciu kilometrach od Poznania w dół rzeki, przez Czerwonak, Oborniki, po Szamotuły.

Ewa Tylman zaginęła w nocy z 22 na 23 listopada. Wracała z klubu Mixtura z kolegą z pracy. Wcześniej bawili się na imprezie integracyjnej razem z innymi współpracownikami. Ostatni raz kobieta widziana była na ulicy Mostowej po godzinie 3. Ślad urywa się sto metrów od rzeki. W pobliżu miejsca, z którego pochodzą ostatnie nagrania z Ewą Tylman, po 8-10 minutach inne kamery nagrały już samego znajomego zaginionej kobiety, z którym chwilę wcześniej szła ulicą Mostową. Mężczyzna twierdzi, że nie pamięta, jak wrócił do domu.

Policja podkreśla, że na razie nie ma żadnych przesłanek do zatrzymywania kogokolwiek i ewentualnego stawiania zarzutów.

(ug)