Na warszawskim Grochowie nie padły wczoraj żadne strzały. Wcześniej informowano o śladach po śrucie w dwóch autobusach i tramwaju. Teraz mowa jest o uszkodzonych dwóch tramwajach i dwóch autobusach. Policja podkreśla jednak, że żadna strzelanina nie miała miejsca.

Policjanci potwierdzają tylko, że przyjęli wczoraj zgłoszenie o strzałach i uszkodzeniach w czterech pojazdach: w dwóch tramwajach i dwóch autobusach. Zgłoszenie dostali z Tramwajów Warszawskich. Oględziny i rozmowy ze świadkami i z pasażerami nie potwierdzają jednak, że ktokolwiek ostrzelał pojazdy. Nikt nic nie widział, nikt nic nie wie. Do tej pory szukamy choćby jednego świadka, który by nas nakierował na ślad osób, które dokonały uszkodzeń w tych pojazdach - podkreśla Marcin Szyndler z Komendy Stołecznej Policji:

Dodaje również, że dyspozytor tramwajów musi być niezłym balistykiem, skoro z uszkodzeń szyb w pojazdach wyciągnął wniosek, że na pewno padły strzały. To tym bardziej dziwne, że zgłosił postrzelenie również autobusów, choć w Tramwajach Warszawskich nie zawiadują autobusami.