Domy na Śląsku walą się, bo kopalnie wydobywają węgiel niezgodnie z przepisami. Tak wynika z raportu o zapobieganiu i usuwaniu skutków szkód górniczych opublikowanego przez Najwyższą Izbę Kontroli. NIK przygotowuje w tej sprawie także wniosek do prokuratury.

Każda kopalnia dostaje od Ministerstwa Środowiska koncesję, która dokładnie określa warunki eksploatacji węgla tak, by chronić budynki na powierzchni. Istnieje 5 kategorii zagrożenia dla terenów zabudowanych. Przy kategorii I szkody górnicze są niewielkie, przy kategorii V nie powinno się nic budować - tłumaczy wicedyrektor katowickiej delegatury NIK Eugeniusz Rejman.

Tymczasem z raportu NIK wynika, że kopalnie Bobrek - Centrum i Sośnica - Makoszowy działają niezgodnie ze swoimi koncesjami. Pierwsza z nich ma zapisane w swojej koncesji, że sposób wydobycia węgla nie może przekroczyć kategorii II. W rzeczywistości tego nie przestrzega. Faktycznie wydobywano tam węgiel o kategorię wyżej - mówi Rejman. W efekcie w Bytomiu szkody górnicze spowodowały, że budynkom w dzielnicy Karb grozi zawalenie. Blisko 500 osób trzeba było ewakuować.

Podobnie działa kopalnia Sośnica - Makoszowy. Tutaj skutek jest taki, że w gminie Gierałtowice całe ulice znajdują się nawet ok. 20 metrów poniżej koryt rzek, a to prowadzi do podtopień.

Obie kopalnie należą do Kompanii Węglowej. Prezes spółki, Joanna Strzelec - Łobodzińska raportem NIK-u jest jednak zaskoczona. Uważamy, że cała nasza eksploatacja - zarówno na kopalni Bobrek - Centrum jak i Sośnica - Makoszowy - była prowadzona zgodnie z planami ruchu i koncesjami - twierdzi. Najwyższa Izba Kontroli powiadomiła już jednak Ministerstwo Środowiska o nielegalnym działaniu kopalń. Przygotowuje też wniosek do prokuratury w tej sprawie.