Prezydent Warszawy nie zdążyła na czas wyjaśnić, które działki miała na myśli, składając w prokuraturze wniosek o możliwości popełnienia przestępstw przy ich zwrocie. Nie wytłumaczyła też, o jakie nieprawidłowości mogło chodzić. Dziś minął termin wyznaczony przez śledczych, w którym ratusz miał uzupełnić złożony wniosek dotyczący ponad 5 tysięcy postępowań reprywatyzacyjnych.

Prezydent Warszawy nie zdążyła na czas wyjaśnić, które działki miała na myśli, składając w prokuraturze wniosek o możliwości popełnienia przestępstw przy ich zwrocie. Nie wytłumaczyła też, o jakie nieprawidłowości mogło chodzić. Dziś minął termin wyznaczony przez śledczych, w którym ratusz miał uzupełnić złożony wniosek dotyczący ponad 5 tysięcy postępowań reprywatyzacyjnych.
Hanna Gronkiewicz-Waltz /Radek Pietruszka /PAP

Podpisany pod pismem nowy wiceprezydent Witold Pahl pisze, że złożone 30 sierpnia w prokuraturze zawiadomienie miało "charakter informacyjny i postulowało sprawdzenie", czy w reprywatyzacjach ostatnich lat doszło do popełnienia przestępstw. Nie oznaczało to natomiast posiadania wiedzy o przestępstwach przy reprywatyzacji. 

Wiceprezydent pisze, że w ratuszu jest gotowa do udostępnienia dokumentacja wszystkich 5 tys. spraw, ale do prokuratury należy sprawdzenie i wyjaśnienie, czy doszło do przestępstw. 

Prokuratura jednak wciąż liczy na szczegóły. Pochodzące z sierpnia pismo ratusza nosi tytuł "Zawiadomienie o uzasadnionej możliwości popełnienia przestępstw", ale wciąż nie wyjaśnia jakich i gdzie do nich doszło. 

Między ratuszem a prokuraturą trwa więc przerzucanie niewygodnej i pracochłonnej sprawy. Teraz ruch należy do śledczych - zaznacza nasz reporter. Przypomnijmy, że za brak odpowiedzi nie grozi żadna kara.

(mal)