​W najbliższych latach cześć gmin ze wschodniej części Polski będzie musiała się zmierzyć z problemem wyludniania oraz starzenia społeczności - przewidują demografowie. Zaznaczyli, że rozwijać za to będą się obszary wokół dużych miast. Eksperci wzięli udział w konferencji w Sejmie pt. "Sytuacja demograficzna Polski jako wyzwanie dla polityki społecznej i gospodarczej".

Prezes GUS dr Dominik Rozkrut zaprezentował prognozę demograficzną na najbliższe lata. Wynika z niej, że spośród 2 tys. 478 gmin do 2030 r. spadek liczby ludności nastąpi aż w 1 tys. 665. W przypadku 1 tys. 7 gmin spadek byłyby powyżej 5 proc., a w 322 powyżej 10 proc. Ekspert zaznaczył, że do 2030 r. w 812 gminach liczba ludności zwiększy się. 

Dodał, że największy ubytek ludności prognozuje się w woj. podlaskim, lubelskim i opolskim. Wiele gmin w północno-wschodniej i wschodniej Polsce znajdzie się w szczególnie trudnej sytuacji w związku ze spadkiem liczby ludności i starzeniem się społeczeństwa - mówił.

Szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska zapewniła, że w jej resorcie problemy demograficzne są kluczową kwestią i będzie ona korzystała z dorobku demografów. Ocena sytuacji demograficznej Polski była jednym z głównych powodów podjęcia naszego programu "Rodzina 500 plus" - powiedziała. Zaznaczyła, że program ma spowodować m.in., aby rodziny decydowały się na posiadanie drugiego i kolejnego dziecka.

Możemy dzisiaj powiedzieć, że Polska staje się prorodzinną potęgą. Pokazują to europejskie dane, gdzie jesteśmy na czwartym miejscu po Francji, Węgrzech i Austrii, jeżeli chodzi o nakłady na politykę rodzinną - mówiła, powołując się na badanie PwC. Wzięto w nim pod uwagę relację wsparcia finansowego i kwotę średniego wynagrodzenia. Minister zwróciła uwagę, że o sukcesie "500 plus" będzie można mówić, kiedy wyższy współczynnik dzietności utrzyma się przez wiele lat.

Przewodnicząca Rządowej Rady Ludnościowej prof. Józefina Hrynkiewicz podkreśliła, że demografia wpływa na politykę gospodarczą oraz społeczną państwa. Coraz lepiej staje się widoczne, że polityka państwa, rządu, samorządów może wpływać na określone procesy rozwojowe przez tworzenie korzystnych dla ich przebiegu warunków, a tym samym na osiąganie celu, jakim jest zrównoważony rozwój ludności, a w ślad za tym zrównoważony rozwój całego państwa - powiedziała.

Prof. Piotr Szukalski z Uniwersytetu Łódzkiego przewidywał, że w najlepszej sytuacji demograficznej będą w przyszłości regiony, w których są duże miasta. Zwrócił uwagę, że wzrasta i wzrastać będzie liczba ludności w obszarach metropolitalnych, czyli największych miast i terenów je okalających.

Według niego, w kwestii demografii wciąż jest widoczny podział odzwierciedlający: dawne granice rozbiorowe, czy okres międzywojnia. Ekspert zanalizował m.in. liczbę rozwodów, liczbę związków nieformalnych oraz małżeńskich, urodzenia pozamałżeńskie. Zauważył, że najbardziej "tradycyjnymi" regionami jest wschodnia cześć Polski, w tym dawny zabór austriacki. Z kolei województwa zlokalizowane na ziemiach odzyskanych charakteryzują się wielką "nietradycyjnością" i tam odnotowuje się np. większą liczbę związków nieformalnych.

Prof. Przemysław Śleszyński zaznaczył, że depopulacja pewnych regionów Polski jest procesem, który trwa od lat. W latach 50. ubiegłego wieku wyludnianiu ulegało około 15 proc. powierzchni kraju, w latach 60. - 30 proc., w latach 70. - 60 proc., w latach 80. - 50 proc. - podkreślił. Dodał, że obecnie wyludniają się zwłaszcza tereny wschodnich i północnych części kraju (np. Podlasie, północne i wschodnie Mazowsze, Roztocze, Warmia i Mazury).

Jego zdaniem konieczne jest m.in. wsparcie zwłaszcza średnich miast, które tracą najwięcej na skutek reformy administracyjnej z 1999 r. Dodał, że właśnie do tych miast powinno się kierować programy typu "Mieszkanie plus".

(ph)