Jan Kulczyk nie stawił się dziś w częstochowskiej prokuraturze, gdzie miał zeznawać w sprawie słynnego spotkania jasnogórskiego z Romanem Giertychem. Wiadomo już jednak co Kulczyk zeznał przed łódzką prokuraturą.

L-4 Kulczyka jest już w częstochowskiej prokuraturze - donosi reporter RMF. Do przesłanego faksem dokumentu dołączono informację medyczną z diagnozą chorego doktora.

Ta choroba Kulczyka może być mu bardzo na rękę. Prokuratura nie przesłucha go do czasu kolejnych zeznań przed komisją śledczą. A to oznacza, że członkowie komisji nie będą wiedzieli, co Jan Kulczyk zamierza zeznać w Częstochowie na temat spotkania z Giertychem.

Wiadomo już jednak, co zeznał Kulczyk przed łódzką prokuraturą na temat wiedeńskiego spotkania z Władimirem Ałganowem. W swoich zeznaniach Kulczyk potwierdza przede wszystkim wątek rosyjskiej łapówki jaka miała pójść w ręce Kaczmarka i Giereja na poczet sprzedaży Rafinerii Gdańskiej. Kulczyk nie mówił tego oczywiście wprost, ale mocno sugeruje. Te informacje przekazał mu Afganow.

Kulczyk cały czas utrzymuje też, że idąc na spotkanie z Ałganowem nie wiedział o tym z kim ma się spotkać i że spotykał się jedynie we własnych celach biznesowych. Nie powoływał się też na „pierwszego”.

Zwróciłem się do Rosjanina „panie ministrze”. Wtedy on powiedział, że nie jest ministrem, lecz szefem doradców ministra. Kiedy spojrzałem na wizytówkę, powiedziałem, że jego nazwisko jest mi znane. On odpowiedział na to, że kiedyś było w Polsce bardzo znane. I wtedy skojarzyłem, że to osoba, która odegrała istotną rolę w tzw. aferze Olina.

Kulczyk lansuje też wersję, że na wiedeńskim spotkaniu Kuna i Żagiel mieli się pojawić przypadkowo. Z ich zeznań wynika jednak coś zupełnie innego.