Na dwa tygodnie przed wyborami Gerhard Schröder dał swej partii SPD potężny zastrzyk nadziei - oceniają zachodni eksperci. W powszechnej opinii, po wczorajszej drugiej i ostatniej już w tej kampanii wyborczej debacie telewizyjnej kanclerz zdeklasował swego rywala Edmunda Stoibera z koalicji CDU/CSU.

Schröder był bardziej przekonujący, wiarygodniejszy, potrafił wykazać słabe strony programu przeciwnika; był też sympatyczniejszy. Rynek pracy oraz podatki są jedynymi dziedzinami, w których ankietowani uważają Stoibera za bardziej kompetentnego. Poprzednia debata, która odbyła się dwa tygodnie temu, została uznana za nierozstrzygniętą.

Według sondaży telewizji ZDF po tej debacie większość uznała, że to Schroeder jest lepszym kandydatem na urząd kanclerza. W piątek twierdziło tak 56 proc. Niemców, dziś 60 proc. Słupki wzrosły także Stoiberowi. Nie zmienia to jednak sytuacji, że aż 54 proc. Niemców wciąż nie wie, na kogo głosować. Tylko 39 proc. uprawnionych do głosowania przyznało, że ta debata była pomocna w wyborze partii, na którą zagłosują.

Schröder i Stoiber po raz drugi dyskutowali w niedzielę przed kamerami telewizyjnymi o najważniejszych problemach polityki zagranicznej i wewnętrznej Niemiec – interwencji wojskowej w Iraku, walce z bezrobociem oraz reformie systemu oświaty i o polityce prorodzinnej. Debatę, transmitowaną przez stacje telewizji publicznej ARD i ZDF, oglądało ponad 15 mln osób.

16:00