Wczorajszy wyrok Trybunału Konstytucyjnego stworzył poważny problem w rozstrzyganiu odwołań od uchwał Krajowej Rady Sądownictwa. Trybunał uznał za niekonstytucyjne przepisy o ich rozstrzyganiu przez NSA, pozostawiając decyzje ws. odwołań Sądowi Najwyższemu. Z analizy przepisów wynika jednak, że takie rozwiązanie może być niewykonalne.

Wczorajszy wyrok Trybunału Konstytucyjnego stworzył poważny problem w rozstrzyganiu odwołań od uchwał Krajowej Rady Sądownictwa. Trybunał uznał za niekonstytucyjne przepisy o ich rozstrzyganiu przez NSA, pozostawiając decyzje ws. odwołań Sądowi Najwyższemu. Z analizy przepisów wynika jednak, że takie rozwiązanie może być niewykonalne.
Zdjęcie ilustracyjne /Michał Dukaczewski /RMF FM

Trybunał wycina i zostawia

Trybunał swoim orzeczeniem wyrzucił z ustawy o KRS artykuł 44.1a, mówiący, że w sprawach indywidualnych, dotyczących powołania do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego Sądu Najwyższego odwołanie przysługuje do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Jednocześnie pozostawił w ustawie art. 44.1, mówiący, że uczestnik postępowania może odwołać się do Sądu Najwyższego.

Nie jest więc prawdą stwierdzenie, że Trybunał wykluczył możliwość odwoływania się odrzuconych kandydatów do Sądu Najwyższego. Sprawił jedynie, że takich odwołań nie da się rozpatrywać.

Sędziowie we własnej sprawie

Ustawa o Sądzie Najwyższym, której Trybunał przy okazji sprawy KRS chyba nie przyglądał się szczególnie wnikliwie, powierza rozpatrzenie odwołań od uchwał KRS Wydziałowi Drugiemu Izby Dyscyplinarnej SN. Ze względu na brak precyzji przepisów, niektóre z nich mogą być rozpatrywane także przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej SN.

Sęk jednak w tym, że wszyscy sędziowie tych akurat izb objęci są zastrzeżeniami, podnoszonymi w odwołaniach od uchwał KRS - bo przecież powołano ich w oparciu właśnie o takie uchwały.

Rozpatrując więc odwołania od nich sędziowie ci podejmowaliby decyzje, dotyczące procedury odwoławczej, w której sami uczestniczyli i którą wygrali. Na gruncie prawa stanowiłoby to niedopuszczalne naruszenie jednej z podstawowych zasad prawa Nemo iudex in causa sua - Nikt nie może być sędzią we własnej sprawie.

...i nie zostaje nikt

W sytuacji, w której bezstronność sędziego budzi uzasadnioną wątpliwość, powinien on wyłączyć się, bądź zostać wyłączony ze sprawy. Ponieważ jednak wskutek zaskarżonych uchwał KRS sędziami Sądu Najwyższego zostali wszyscy sędziowie Izb Dyscyplinarnej i Kontroli Nadzwyczajnej - odwołań od tych uchwał KRS nie będzie miał w nich kto rozstrzygnąć.

Jak z tego bałaganu wybrną sędziowie i którego z sądów czy izb? Nie sposób dziś odpowiedzieć.

Krajobraz z TSUE w tle

Dodatkową komplikacją jest fakt, że w sprawie jednego z odwołań do Naczelnego Sądu Administracyjnego (który zgodnie z wczorajszym wyrokiem TK nie ma już podstaw do zajmowania się tą sprawą) NSA skierował pytania prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Być może NSA je teraz wycofa, decyzja taka jeszcze nie zapadła. Być może jednak nawet wycofanie pytań prejudycjalnych nie będzie przez TSUE uznane za skuteczne - zwłaszcza po analizie skutków wczorajszego orzeczenia TK.

Być może też unijny Trybunał Sprawiedliwości, który w czerwcu zapewne wyda wyrok w sprawie KRS wyciągnie w nim wnioski z tego, że polski Trybunał Konstytucyjny wyraźnie wziął stronę polityków, nawet kosztem tworzenia najdziwaczniejszych i niezrozumiałych konstrukcji prawnych.

 

Opracowanie: