Apele o niekupowanie zwierząt pod choinkę odnoszą marny skutek. Co roku do schronisk trafiają zwierzęta, które nie spodobały się dzieciom albo okazały się zbyt dużym obowiązkiem.

Po świętach w krakowskim Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt na pilną adopcję czeka kilkanaście szczeniąt.

Ludzie różnie motywują to, że oddają zwierzęta do schroniska - mówi RMF24.PL Szymon Ziemka ze schroniska. Najczęściej jest to jednak konsekwencją tego, że ludzie adoptują zwierzę, bo podchodzą do sprawy nazbyt emocjonalnie. Później okazuje się, że jednak właścicielowi nie jest ze zwierzakiem po drodze.

Dlatego opiekunowie zwierząt apelują o przemyślane adopcje. Czasami jednak nowi właściciele nie biorą sobie do serca uwag przekazywanych przez pracowników schroniska. A przecież oni spędzają z tymi zwierzętami całe tygodnie, a nawet miesiące - dodaje Ziemka i przyznaje, że zdarzają się sytuacje, kiedy ludzie chcą oddać np. psa do schroniska, ale nie mają odwagi się do tego przyznać. Wtedy mówią, że znaleźli zwierzę gdzieś w mieście, ale nie mają warunków, żeby się nim zaopiekować.

Tylko do krakowskiego schroniska rocznie trafia ponad 2 tysiące zwierząt.

Paweł Pawłowski

(mal)