Zmarł Tomasz Maszczyk, wieloletni dziennikarz i reporter RMF FM.

Informację o jego śmierci podało Radio Zet, w którym ostatnio pracował. Tomasz Maszczyk zmarł nagle na Dominikanie. Miał 59 lat.

Tomasz Maszczyk pracował w RMF FM od 1993 roku. W częstochowskim oddziale radia był reporterem i przedstawiał na antenie wiadomości drogowe.

Po likwidacji częstochowskiego oddziału radia przeniósł się do Katowic, gdzie przez wiele lat relacjonował wydarzenia na Śląsku. W zdobywaniu informacji liczą się źródła, a tych trzeba szukać w różnych dziedzinach -­ mówił w wywiadzie w 2003 roku.

W 1996 r. przeżył katastrofę radiowego śmigłowca. W wypadku zginął wtedy pilot, a Maszczyk był niegroźnie ranny.

I co teraz będzie, Maszczu?

Tomasza Maszczyka wspomina Marcin Buczek, dziennikarz RMF FM, z którym Maszczyk przez lata tworzył reporterski duet.

"Tomek, możesz mi poświęcić chwilę?  - zwykle tak zaczynaliśmy naszą telefoniczną rozmowę. Odpowiadał zawsze krótko: wal, albo: nie ma sprawy. Zawsze odbierał telefon, albo oddzwaniał najszybciej jak się dało. Zawsze uśmiechnięty i gotowy do pomocy.

Zdarzyło się kilka razy, że w czasie długich, prokuratorskich przesłuchań, albo górniczych rozmów, kiedy zjawiał się Tomek, dość szybko nagle wszystko dobiegało końca. Stąd wzięło się określenie: Jak jest Maszczu, to musi być przełom.

Ostatnie spotkanie: 10 dni temu na sądowym korytarzu. Pamiętam je, bo już wtedy mówił o swoim najbliższym wyjeździe. I ostatni, facebookowy wpis sprzed 2 dni. Kilka zdjęć z dominikańskiej plaży i zdanie: Miejsce w raju, przywiozę wiosnę. I co teraz będzie, Maszczu?...".

"Był bardzo empatyczny"

"Mieliśmy taki zwyczaj z Tomkiem, że zawsze witaliśmy się słowami: wszystkiego najlepszego! Nie dzień dobry, nie cześć, ale zawsze: wszystkiego najlepszego. Nie pamiętam skąd nam się to wzięło, ale tak było od lat. Bardzo, bardzo będę za tym tęskniła. To niepowtarzalne z nikim i nigdzie. Tomek oprócz tego, że był świetnym reporterem, był po prostu bardzo dobrym człowiekiem. Dżentelmenem. Kiedy razem pracowaliśmy np. w czasie katastrofy hali MTK, zawsze pytał: Basiu nie jest ci zimno? Kawy chcesz? Empatyczny był bardzo. Bardzo. I do końca życia będę słyszała Jego śmiech" - napisała we wspomnieniu Barbara Zielińska, była dziennikarka RMF FM.

"Wspólne czytanie do mikrofonu, hektolitry kawy wypite jeszcze w oddziale częstochowskim. Tomek umiał rozmawiać z ludźmi i umiał słuchać. Lubiłem go za:" jak się nie da!?" Z Nim dało się wszystko" - napisał Tomasz Buszewski.

"Ile razy zadzwoniłam doprecyzować coś w przygotowywanym materiale, albo kiedy to ja odbierałam - zawsze w słuchawce słyszałam ten głos mówiący tonem, jakbym była najbardziej oczekiwaną rozmówczynią świata - ciepłe, serdeczne "cześć Paula, cześć kochana". Zawsze serdeczny uścisk przy powitaniu, zawsze troskliwe pytania..." - wspomina Paulina Michalik, dziennikarka Radia Zet.

Były dziennikarz RMF FM Piotr Glinkowski napisałem we wspomnieniu, że Maszczyk był bardzo życzliwym i pomocnym człowiekiem. "Spędziliśmy razem trzy intensywne lata na Śląsku. Ja w żółtych barwach, on najpierw TVN, potem Zeta. Przyjął mnie do rodziny tak, jakbyśmy się znali całe życie. Zawsze uśmiechnięty, zawsze pełen pasji i zawsze pomocny oraz ciepły. Stworzyliśmy "dziennikarską spółdzielnię", czyli grupę wsparcia dziennikarzy na Śląsku. Wymienialiśmy się wszystkim - newsami, dźwiękami, tematami. Barwy nie miały żadnego znaczenia. Byliśmy rodziną. Każdy mógł liczyć na każdego. Będzie mi Cię brakować!".

Poza dziennikarstwem, wielką pasją Tomasza Maszczyka były podróże i turystyka. Od 1998 roku był członkiem Jurajskiego GOPR-u. Trafiłem do GOPR-u chcąc pomagać w formowaniu się Grupy Jurajskiej GOPR. (...)  To naprawdę niezła szkoła życia i przyjaźni - ­mówił.

Tomasz był bardzo ciepłym, uśmiechniętym i dobrym człowiekiem. Na zawsze pozostanie w naszych myślach i sercach.