Nie zgadzam się z zarzutami prokuratury, NIK nie ugnie się przed szantażem. Tak mówi prezes Najwyższej Izby Kontroli Krzysztof Kwiatkowski po obradach sejmowej komisji odpowiedzialności konstytucyjnej. Posłowie pracują nad wnioskiem o postawienie go przed Trybunałem Stanu. Według prokuratury Kwiatkowski ustawiał konkursy w Izbie.

Prezes NIK-u - mówiąc o szantażu - nie powiedział tego wprost, ale wszystko wskazuje na to, że chodziło mu o swoistą zemstę prokuratury i CBA za kontrole, jakie wobec tych instytucji podejmowała Izba. Wyjaśniał też, dlaczego nie zrezygnował z funkcji wobec stawianych mu zarzutów.

Najwyższa Izba Kontroli - jedyna instytucja, która kontroluje prokuraturę i służby specjalne nigdy już takiej rzetelnej kontroli by nie przeprowadziła - przekonywał Kwiatkowski. To wszystko wygląda na element strategii obronnej szefa NIK-u. Zwłaszcza, że wielokrotnie podkreślał, iż Izba nie ugnie się i dalej będzie prowadzić kontrole.

Prokuratura Apelacyjna w Katowicach chciała postawić Kwiatkowskiemu zarzut przekroczenia uprawnień przy organizacji konkursu na szefa jednej z delegatur Izby. Wniosek prokuratury o uchylenie immunitetu szefowi NIK stał się jednak bezprzedmiotowy po tym, gdy sejmowa komisja rozpoczęła w zeszłym tygodniu prace nad wnioskiem TS dla Kwiatkowskiego.

Złożył go poseł niezależny Ryszard Kalisz, a podpisali się pod nim głównie posłowie PO. Zdaniem Kalisza - skoro prokuratura zarzuca Kwiatkowskiemu - popełnienie przestępstwa urzędniczego - "funkcjonariusz, który nie dopełnia obowiązków lub przekracza uprawnienia podlega karze" - to oznacza to, że mamy do czynienia z naruszeniem artykułu konstytucji mówiącego, że "obywatele polscy korzystający z pełni praw publicznych mają prawo dostępu do służby publicznej na jednakowych zasadach".

Kalisz zarzucił błąd prokuraturze, która - według posła - nie powinna występować o uchylenie immunitetu, tylko zawiadomić, że jest podstawa do pociągnięcia Kwiatkowskiego do odpowiedzialności konstytucyjnej. Prezes NIK - za naruszenie konstytucji lub ustawy w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swego urzędowania - ponosi odpowiedzialność konstytucyjną przed Trybunałem Stanu.

Prokuratura twierdzi, że w przypadku Kwiatkowskiego zastosowała odpowiedni tryb. Prokuratura chciała postawić mu zarzuty z art. 231 Kodeksu karnego, czyli przekroczenia uprawnień - co jest zagrożone karą do trzech lat więzienia. Jak wynika z uzasadnienia prokuratorskiego wniosku do Sejmu ws. immunitetu, Kwiatkowski miał "niezgodnie z prawem wpływać na przebieg konkursów na szefów delegatury NIK w Rzeszowie i w Łodzi, a także wicedyrektora departamentu środowiska w NIK".

(es)