Na zwolnione miejsce w największym polskim banku detalicznym PKO BP, rada nadzorcza wybierze dzisiaj kolejnego prezesa. Ale tylko pełniącego obowiązki. Sytuacja jest komiczna, ponieważ nowy pełniący obowiązki prezesa, chociaż jeszcze nie został wybrany, ma już doradcę – Kazimierza Marcinkiewicza.

Nie dość, że nowy prezes do doradcy będzie się musiał zwracać „Panie premierze” to jeszcze ze świadomością, że politycy już zdecydowali, że to właśnie ten doradca ma być niedługo prezesem banku.

Ta bankowa wymiana byłaby nawet zabawna, gdyby nie fakt, że chodzi o kierowanie instytucją, w której miliony ludzi zdeponowały swoje pieniądze. Janusz Jankowiak, ekonomista Polskiej Rady Biznesu, mówi że sytuacja śmieszna wcale nie jest: Tragiczna, groźna, w każdym razie nie śmieszna. Mnie ona nie śmieszy. Żaden z członków zarządu banku nie ma certyfikatu nadzoru bankowego do sprawowania swojej funkcji: Na dodatek rozważane są publicznie kandydatury osób, które w dalszym ciągu nie będą spełniały kryteriów - dodaje Jankowiak. Chodzi rzecz jasna o byłego premiera.