Przed wrocławskim sądem nie rozpoczął się proces w sprawie śmiertelnego porażeniem prądem 14-latka. Rozprawa została przełożona na październik, bowiem jeden z obrońców poprosił o zmianę terminu.

Chłopiec został porażony rok temu podczas gry w koszykówkę na szkolnym boisku. Kiedy piłka wypadła za ogrodzenie otaczające boisko, Filip chciał ją odzyskać. Wspiął się na murek i runął w dół. Okazało się, że metalowa siatka, która znajdowała się na murze, była pod napięciem. Dotknięcie jej było śmiertelne dla 14-latka.

Na ławie oskarżonych zasiądą: Ewelina G. - dyrektorka gimnazjum nr 3 we Wrocławiu, Krzysztof C. - policjant, i Zygmunt L. - dyspozytor pogotowia energetycznego. Wszyscy wiedzieli na kilkanaście dni przed tragedią o tym, że przez mur otaczający szkolne boisko płynie prąd. Nie zrobili jednak nic, by zapobiec ewentualnemu wypadkowi.

Oskarżeni nie przyznają się do winy. Prokuratura zarzuca im narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia 14-latka. Grozi im od 3 do 5 lat więzienia.