Trójki oskarżonych w procesie o szantażowanie senatora Krzyszofa Piesiewicza nie stać na wynajęcie obrońcy. Dlatego przed warszawskim sądem nie rozpoczął się ich proces. Teraz Joanna D., Halina S. i Zbigniew Sz. mają dostać obrońcę z urzędu. Rozpoczęcie procesu odroczono do połowy sierpnia.

Jestem niewinny, nie mam nic do powiedzenia - tyle powiedział przed salą rozpraw Zbigniew Sz., jeden z oskarżonych. Dwie oskarżone kobiety - Joanna D. i Halina S., kryły twarze przed obiektywami aparatów za papierowymi teczkami. Nie udzielały żadnych wypowiedzi.

Według prokuratury oskarżeni wymusili na polityku co najmniej 400 tys. zł w zamian za nieujawnianie nagrań, na których miał zażywać narkotyki.

Proces ma być tajny. Sam senator ma być oskarżycielem posiłkowym. To dobrze, że proces będzie utajniony - mówił jeden z pełnomocników senatora, mec. Krzysztof Stępiński. Krzywda, którą media zrobiły panu Piesiewiczowi jest niewyobrażalna. W związku z czym myślę, że w tego rodzaju sprawach jak tak dobro prywatne wymaga, żeby sprawa toczyła się przy drzwiach zamkniętych - mówił dziennikarzom przed rozprawą.

Senator jako oskarżyciel posiłkowy nie musiał dzisiaj stawiać się w sądzie. Przyjdzie wtedy, gdy będzie miał składać zeznania - mówili jego pełnomocnicy.

Śledztwo o posiadanie kokainy przez senatora umorzono, bo Senat nie uchylił mu immunitetu. Postanowienie Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia o wyłączeniu jawności całego procesu zapadło już 14 czerwca, gdyż sprawa dotyczy spraw obyczajowych, których ujawnienie - jak mówi prawo - może naruszyć ważny interes prywatny.

Od ujawnienia całej sprawy w grudniu 2009 r. Piesiewicz rzadko pojawiał się publicznie. W jednej z nielicznych wypowiedzi dla mediów prosił o spokojne spojrzenie i wybaczenie lekkomyślności.

W grudniu 2009 r. zawiesił członkostwo w klubie parlamentarnym PO. Szef PO, premier Donald Tusk mówił wtedy, że nie można bronić zachowań Piesiewicza, bo - jak podkreślił - są one nie do obrony. Dodał, iż wydaje się, że kariera polityczna senatora jest zakończona.

Zarzuty wobec oskarżonych dotyczą zmuszania Piesiewicza do "określonego zachowania" w zamian za nieujawnianie kompromitujących go materiałów - za co grozi do trzech lat więzienia. Oskarżeni szantażowali Piesiewicza od jesieni 2008 r.

We wrześniu 2008 r. nagrano spotkanie Piesiewicza z Joanną D. i striptizerką Joanną S., a potem kilka razy "odsprzedawano" politykowi kompromitujące taśmy. Według mediów, w sumie senator miał zapłacić za nagrania ponad 550 tys. zł, m.in. w październiku 2008 r. za "odkupienie" taśm zapłacił 196 tys. zł nieustalonej do dziś kobiecie, podającej się za dziennikarkę.

Senator nie chciał wtedy ścigania szantażystów, a śledztwo w sprawie szantażu początkowo umorzono. Szantażyści jednak nie zrezygnowali. W 2009 r. Halina S., znajoma Joanny D., zadzwoniła za jej wiedzą do Piesiewicza, mówiąc, że pies wygrzebał z ziemi płyty z nagraniami, na których opakowaniu miał być numer jego komórki. Za niemal 40 tys. zł Piesiewicz "odkupił" od niej taśmy.

Szantażyści ponownie zażądali jednak pieniędzy; zagrozili też upublicznieniem nagrań. Wówczas senator zawiadomił prokuraturę, która przygotowała zasadzkę. W listopadzie 2009 r. zatrzymano osoby wskazane przez Piesiewicza. Nie było wobec nich wniosków o areszt, co prokuratura tłumaczyła stosunkowo niską grożącą im karą.

Piesiewicz (64 l.) jest z zawodu adwokatem. Był obrońcą w procesach politycznych w PRL, m.in. w procesie działaczy "Solidarności" i KPN. W 1985 r. był oskarżycielem posiłkowym w procesie oficerów SB sądzonych za uprowadzenie i zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki. Zasłynął jako współautor scenariuszy filmowych do 17 filmów Krzysztofa Kieślowskiego, m.in. "Bez końca", "Dekalog", "Podwójne życie Weroniki", "Trzy kolory". Był za nie wielokrotnie nagradzany, a scenariusz filmu "Trzy kolory - czerwony" był nominowany do Oscara. Senator od 1991 do 1993 r. (z listy PC) oraz ponownie od 1997 r. (początkowo z listy AWS, potem Bloku Senat 2001 i PO).

Paweł Świąder