Chorzy na hemofilię zakażeni żółtaczką wyszli z warszawskiego sądu z kwitkiem. 215 osób domaga się po 100 tys. zł odszkodowania od Skarbu Państwa za zakażenie wirusem podanym razem z lekami krwioopochodnymi. Wezwanie do ugody skończyło się fiaskiem. W ciągu miesiąca do warszawskiego sądu trafi zbiorczy pozew chorych.

Państwo nie chce płacić odszkodowań. Przedstawiciel Skarbu Państwa, mecenas Rafał Cieślicki twierdzi, że to sąd musi ocenić uszczerbek na zdrowiu każdego poszkodowanego, bo „ żółtaczka, żółtaczce nie równa”:

Ugody nie ma, więc chorzy mogą składać indywidualne pozwy o odszkodowanie, jednak wiele z nich, jak pozew Witolda Gajewskiego, sąd odrzuciłby z powodu przedawnienia:

Adwokat chorych zapowiada złożenie pozwu zbiorowego w ciągu najbliższego miesiąca.

Chorzy przekonują, że wirusami, które niszczą ich narządy, np. żółtaczką typu C, zakażono ich razem z podaniem im leków na hemofilię. Wytwarzanie tych preparatów krwiopochodnych to często wymieszanie osocza od kilkudziesięciu tysięcy osób. Niestety, nie ma pewności, że któraś z nich nie była nosicielem groźnego wirusa. Dlatego chorzy na hemofilię zażądali odszkodowań. Chcą też wymóc na ministerstwie, by zaczęło finansować leki syntetyczne.

Tak właśnie jest w innych europejskich krajach – mówią. My w Polsce leczymy powikłania. Nie leczymy hemofilii tak, jak powinniśmy leczyć. Nie stosujemy profilaktyki, nie umożliwiamy prawidłowego leczenia chorych - tłumaczy reporterowi RMF FM Bogdan Gajewski, szef Stowarzyszenia Chorych na Hemofilię. W kilku krajach chorzy na hemofilię wygrali podobne procesy o odszkodowania. Na pewno jednak – jak sami mówią – bardziej zależy im na tym, by zaczęto podawać nieszkodzące im leki.

W Polsce na hemofilię choruje około 4 tysięcy osób (każdego roku rodzi się około 50 dzieci z hemofilią), 80 proc. z nich jest zakażonych wirusowym zapaleniem wątroby (WZW) typu C. Wirus ten przebywa w organizmie przez 20-30 lat, nie dając objawów. Aż 85 proc. zakażeń przechodzi w formę przewlekłą i niszczy wątrobę.