Nie mogła dłużej znosić upokorzeń, uciekła więc z trójką dzieci z domu - od męża oprawcy. Spokój znalazła kilkaset kilometrów dalej - w domu samotnej matki w Lublinie. Pani Anna z Torunia, teraz musi się jednak z ośrodka wyprowadzić. Nie ma dokąd pójść, a urzędnicy bezradnie rozkładają ręce. "Takie są przepisy"- mówią.

Urzędnicy ośrodka pomocy z miejscowości, z której pochodzę, nie chcą dalej płacić. Jest tylko jedno: przepis, przepis i na tym się sprawa kończy - opowiada pani Anna w rozmowie z reporterem RMF FM. Jestem bezsilna, chodzę, stukam, pukam, piszę i nic to nie daje. Miejsce, w którym mieszkam, opłacano tylko do końca czerwca, ze względu na rok szkolny dzieci - dodaje.

Do niedawna pobyt matki z trójką dzieci w Lublinie finansował Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Toruniu, bo tam kobieta jest zameldowana. Pieniądze skończyły się, bo jak tłumaczą toruńscy urzędnicy, lubelska placówka to miejsce pobytu tymczasowego. Co więcej, syn pani Anny od lipca ma już 18 lat. Przepisy zaś zabraniają pełnoletnim mężczyznom pobytu w placówkach dla samotnych matek. Problem jednak w tym że syn jest niepełnosprawny.

Sytuacja jest bez wyjścia - Lublin kobiecie nie pomoże, bo nie jest tam zameldowana. Jedyna możliwość, to powrót do Torunia, tyle, że wtedy musiałaby zamieszkać w schronisku znajdującym się blisko domu znęcającego się nad nią męża.