Kto i dlaczego przedłuża śledztwo w sprawie Marka Ungiera, byłego ministra w kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego? W czerwcu ubiegłego roku były prezydencki minister usłyszał zarzut przywłaszczenia ponad 100 tysięcy złotych, które miały zasilić fundusz wyborczy ówczesnego prezydenta. Pieniądze miał otrzymać od znanego krakowskiego biznesmena.

Od tamtej pory sprawa ani nie trafiła do sądu, ani nie została umorzona, a krakowska prokuratura zwleka z podjęciem decyzji. Postawienie zarzutów to kluczowy moment każdego śledztwa, kiedy materiał w większości jest już zebrany. Potem prokurator powinien sprawdzić wersję obrony i zakończyć postępowanie: albo umorzyć albo skierować do sądu akt oskarżenia. W tym przypadku mija już prawie 15 miesięcy, a prokurator wciąż prowadzi śledztwo.

Jak ustalił reporter RMF FM w tej sprawie przesłuchano kilkaset najważniejszych osób w państwie, m.in. byłego prezydenta. Każdego pytano, czy wie coś o ewentualnym przyjęciu przez Marka Ungiera pieniędzy. Nikt nie potwierdził tej wersji. Mimo to prowadzący sprawę prokurator Paweł Baca, mając głównie zeznania tylko jednego świadka, wciąż podtrzymuje zarzuty.