Pracownicy Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Raciborzu, władze miasta i powiatu mówią „nie” planom połączenia tej placówki z bliźniaczą w Katowicach. Takie plany ma Ministerstwo Zdrowia. Powód to zła sytuacja finansowa raciborskiego centrum. Konsekwencje mogą być poważne – ostrzegają związkowcy z Raciborza.

Pogłoski o planach łączenia raciborskiej placówki z katowickim RCKiK pojawiły się kilka miesięcy temu. Teraz jest już projekt rozporządzenia ministra zdrowia w tej sprawie. Pracownicy boją się, że RCKiK w Raciborzu zamieni się wyłącznie w punkt poboru krwi. To zaś może spowodować zwolnienia. Placówka zatrudnia teraz 140 osób. Dostarcza krew do 10 szpitali w zachodniej części województwa śląskiego. Funkcjonuje jako samodzielna jednostka na terenach ziemi raciborskiej, rybnickiej, jastrzębskiej, żorskiej oraz wodzisławskiej. Łącznie obszar ten zamieszkuje ok. 650 tys. osób - można przeczytać w apelu związkowców, prezydenta Raciborza i starosty raciborskiego do ministra Mariana Zembali.

To wszystko działo się ponad naszymi głowami. Nikt z ministerstwa nie przyjechał z nami porozmawiać. Liczymy, że wspólny apel pracowników RCKiK w Raciborzu, prezydenta naszego miasta oraz starosty powiatu raciborskiego skłoni pana ministra do wycofania tego rozporządzenia, które spowoduje nie tylko utratę miejsc pracy w naszej placówce, ale również negatywne konsekwencje dla pacjentów szpitali, które z współpracują a RCKiK w Raciborzu - mówi Teresa Kłosek, przewodnicząca Solidarności w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Raciborzu.

Związkowcy podkreślają, że za złą sytuację finansową RCKiK w Raciborzu współodpowiedzialne jest samo ministerstwo. Zgadzało się bowiem na jego rozbudowę i modernizację. Resort miał dać na ten cel 13 mln zł dotacji. Na razie centrum jest oflagowane. Pracownicy domagają się rozmów i nie wykluczają akcji protestacyjnej.

(j.)