"Immunitet chroni posła dopiero od momentu przyjęcia przez niego funkcji, w sprawach, które ewentualnie miałyby miejsce dopiero od momentu zasiadania w europarlamencie. Wszelkie sprawy, które rozpoczęły się wcześniej normalnie się toczą. Przed niczym nie uciekam, bo nie mam przed czym uciekać i wierzę, że te sprawy - przez niezależne sądy, jak najszybciej - zostaną rozstrzygnięte" – mówi w obszernej rozmowie z RMF FM Magdalena Adamowicz, która będzie nową twarzą w europarlamencie. W niedzielnych wyborach otrzymała najwięcej głosów ze wszystkich kandydatów w okręgu nr 1, czyli Województwie Pomorskim. O jej kampanii „Imagine There’s No Hate”, tym co chce robić w Parlamencie Europejskm, przyczynach porażki Koalicji Europejskiej, ale też o obrazoburczym incydencie na Marszu Równości w Gdańsku i śledztwie, w którym przedstawiono jej zarzuty - z Magdaleną Adamowicz rozmawiał Kuba Kaługa.

Magdalena Adamowicz zdobyła w niedzielę ponad 199 i pół tysiąca głosów. To ponad 20 proc. wszystkich oddanych na Pomorzu głosów. Miałam klarowne i jasne przesłanie. Nie obiecywałam ludziom przysłowiowych mostów nad rzeką, której nie ma i mówiłam im, że nie obiecam nowych dróg i innych nowych inwestycji. Oczywiście będąc w Parlamencie Europejskim, będę wykorzystywała całą moją dotychczasową wiedzę, dotyczącą aspektów gospodarki morskiej, rozwoju portów, który jest tak ważny dla naszego regionu, nowych inwestycji w tym zakresie, ale to nie był cel mojej kampanii. Właśnie hasłem mojej kampanii było "Imagine there’s no hate" - "wyobraź sobie świat bez nienawiści". Tu nie chodzi tylko o samą walkę z nienawiścią, za tym hasłem kryje się coś więcej - przekonuje Adamowicz. Dodaje, że chodzi o walkę o silną i zjednoczoną, demokratyczną Europę. Posłuchaj jak według Magdaleny Adamowicz tej idei zagraża mowa nienawiści i co chce zrobić, by jej program zafunkcjonował w praktyce.  

Paradoksalnie idąc do wyborów z hasłem walki z hejtem, była jednym z najbardziej hejtowanych polityków w tej kampanii. Widać to wyraźnie w licznych wpisach internautów, chociażby w mediach społecznościowych. Ja tylko muszę powiedzieć - dla tych, którzy hejtują - że nie muszą się tak wysilać, bo ja naprawdę tego nie czytam. Być może czytają to inni, ale ja wierzę, że można z tym walczyć i tutaj też w moim programie mam trzy filary. Po pierwsze edukować, uświadamiać, tłumaczyć czym jest ta mowa nienawiści i jakie konsekwencje tych działań są. Tutaj my poruszamy się hasłem mowa nienawiści. Mowa nienawiści to jest tylko jeden element tego całego niebezpieczeństwa, które Donald Tusk nazwał inżynierią wartości, a które ja określam - to nie jest moje określenie, tylko określenie funkcjonujące - inżynieria społeczna, czyli manipulacją poprzez nieprawdziwe informacje, fałszywe informacje, których efektem, między innymi, jest mowa nienawiści, ale także zmiana właśnie wyników wyborów. Ale najbardziej niebezpiecznym efektem tej inżynierii społecznej, jest po prostu unieważnianie demokracji - mówiła nowo wybrana europosłanka. 

Adamowicz stanowczo zaprzecza też głosom tych, którzy zarzucają jej, że do europarlamentu wybrała się, aby zapewnić sobie ochronę. Prokuratura 2 lata temu przedstawiła jej zarzuty podania nieprawdy w zeznaniach podatkowych i zatajenia informacji o wysokości dochodów z tytułu wynajmu nieruchomości. Nie brakowało osób twierdzących, że kandydowała wyłącznie po to, by móc zasłaniać się immunitetemTo jest nieprawda. Mam opinię prawną, to też wynika z przepisów. Immunitet chroni posła dopiero od momentu przyjęcia przez niego funkcji, w sprawach, które ewentualnie miałyby miejsce dopiero od momentu zasiadania w europarlamencie. Wszelkie sprawy, które rozpoczęły się wcześniej, normalnie się toczą. Przed niczym nie uciekam, bo nie mam przed czym uciekać i wierzę, że te sprawy - przez niezależne sądy, jak najszybciej - zostaną rozstrzygnięte - zapewnia Magdalena Adamowicz, przyznając jednocześnie, że czuje się złapana w podatkową pułapkę, jaką państwo zastawia na podatników. Wyjaśnia także, na czym polegają wątpliwości  związane z wynajmem w sumie czterech mieszkań.   

Pytana o wzbudzający kontrowersję, obrazoburczy "incydent", do którego doszło w sobotę podczas Marszu Równości w Gdańsku, przyznała, że gdyby wiedziała, że planowany jest "happening" w takiej formie, nie wzięłaby udziału w marszu. Przyznała również, że choć cieszy się z własnego, indywidualnego wyniku, to smuci jej całościowy rezultat Koalicji Europejskiej. Jak mówi, działanie opozycji nie może polegać wyłącznie na straszeniu PiS-em. 

Liczyłam,  że ten wynik będzie lepszy, ale zjednoczenie kilku sił i kilku ugrupowań tylko w jednym celu, tylko w celu pokonania PiS-u i w celu jakby straszenia PiS-em - to za mało. Wydaje mi się, że potrzebny jest silny, poważny program, który będzie przekazany Polakom w sposób zrozumiały i Polacy zostaną przekonani do tego nowoczesnego państwa. Nie państwa populistycznego, nie państwa gdzie jest rozdawnictwo i że mamy bardzo przed sobą dużo pracy, przed wyborami jesienią - mówi Magdalena Adamowicz.

W jaki sposób jej zdaniem opozycja mogłaby przekonywać do siebie wyborców? Jak odbiera komentarze pod swoim adresem, że jej sukces wyborczy, to efekt współczucia związanego ze morderstwem Pawła Adamowicza? Posłuchaj całej rozmowy z Magdaleną Adamowicz.