Samorząd województwa i prezydent Lublina szykują protest dotyczący skreślenia budowy drogi S17 z listy 100 najważniejszych inwestycji. Protest ma trafić do Brukseli. Mimo przyznanego unijnego dofinansowania i umieszczenia na rządowej liście ekspresówki Lublin-Warszawa, państwo nie ma pieniędzy na wkład własny. Nie wykluczone, że najwcześniejszy możliwy termin realizacji inwestycji to 2015.

Protest byłby pierwszym jaki dotarłby do Brukseli z Polski, więc zapewne wzbudziłby zainteresowanie Komisji Europejskiej. W tym przypadku, komisja mogłaby zabrać pieniądze, gdyby chciano je przekazać na inną inwestycję. Przeniesienie jej na inne zadanie będzie wymagało zgody Komisji Europejskiej i tu mamy ten obszar do dyskusji czy do rozmów z Komisją Europejską - mówi Krzysztof Żuk, prezydent Lublina.

Wtóruje mu marszałek województwa Krzysztof Hetman. Jeśli my wychodzimy z taką propozycją i przekonujemy Komisję Europejską i udało się ją przekonać do tego, że trzeba tę drogę sfinansować, Komisja Europejska wyraża na to zgodę, to nie powiem na kogo dzisiaj wychodzimy - mówi Hetman.

Wycofując się z inwestycji, rząd przed Komisją Europejską po prostu traci wiarygodność, a tej na pieniądze przeliczyć się nie da.