Nie na szpady, nie na pistolety, ale na argumenty mieli się dzisiaj pojedynkować szefowie: Ministerstwa Finansów, Jarosław Bauc i Najwyższej Izby Kontroli, Janusz Wojciechowski. Do pojedynku nie doszło, bo w wyznaczonym miejscu, o wyznaczonym czasie nie stawił się Jarosław Bauc. Chodzi o spór dotyczący skuteczności urzędów skarbowych w ściąganiu zaległych podatków.

Do merytorycznej potyczki wezwał szefa resortu finansów prezes NIK-u, Janusz Wojciechowski. Chodzi o toczony za pośrednictwem mediów spór o skuteczność urzędów skarbowych w ściąganiu zaległych podatków. Po kontroli inspektorzy NIK-u stwierdzili, że urzędy nie dają sobie z tym rady. Zupełnie innego zdania był minister finansów, który zarzucał Izbie "nierzetelności, manipulacje i kłamstwa". Wojciechowski ripostował, że szef resortu finansów „ucieka od problemów, które są w urzędach skarbowych". Skończyło się jednak walkowerem. Minister Bauc nie przyszedł na spotkanie bo jest na sesji OECD w Paryżu.

Nie przeszkodziło to jednak prezesowi Wojciechowskiemu w przedstawieniu swojego stanowiska. Rozpoczął się monolog, który trwał bardzo długo: „Cios w wiarygodność Izby, to jest bardzo ciężki cios zadany Izbie. Jeżeli się mówi o manipulacjach, nierzetelnościach, to się w ogóle podważa sens funkcjonowania Izby. Trochę go (ministra finansów J. Bauca, przyp. RMF) chyba poniosły emocje i użył słów, których użyć nie powinien i do którego w ogóle nie był sprowokowany bo z mojej strony wypowiedzi były spokojne” – twierdzi Wojciechowski. I trzeba przyznać, że moralnym zwycięzcą tej dyskusji był prezes NIK-u: „Nigdy nie będę tej dyskusji traktował w kategoriach osobistego zwycięstwa czy porażki w pojedynku” – powiedział Wojciechowski. Nam pozostaje dodać, że nadal nie wiemy czy urzędy skarbowe w Polsce działają tak, jak należy.

13:35