Pomorska delegatura Prokuratury Krajowej ostatecznie przegrała przed Sądem Okręgowym walkę o tymczasowe aresztowanie sześciu osób zatrzymanych w sprawie nielegalnego hazardu. Chodzi o grupę, która w pięciu województwach prowadziła - według śledczych - blisko 40 punktów z automatami do gry. Wcześniej Sąd Rejonowy uznał, że w czasie, który prokuratorzy objęli zarzutami, organizowanie gier na automatach nie było przestępstwem.

Pomorska delegatura Prokuratury Krajowej ostatecznie przegrała przed Sądem Okręgowym walkę o tymczasowe aresztowanie sześciu osób zatrzymanych w sprawie nielegalnego hazardu. Chodzi o grupę, która w pięciu województwach prowadziła - według śledczych - blisko 40 punktów z automatami do gry. Wcześniej Sąd Rejonowy uznał, że w czasie, który prokuratorzy objęli zarzutami, organizowanie gier na automatach nie było przestępstwem.
Automaty do gier w magazynie Urzędu Celnego w Przemyślu /Darek Delmanowicz /PAP

Dziś gdański sąd nie zmienił poprzedniej decyzji. Uznał, że nie ma podstaw do stosowania tymczasowego aresztowania. Nieco łagodniej ocenił jednak dotychczasowe działania prokuratur w tej sprawie. W uzasadnieniu sąd wskazał, że jest to sprawa zawiła pod względem prawnym. Jej niejednoznaczność i stopień skomplikowania nie pozwala uznać, iż na tym etapie postępowania istnieje prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanych podejrzanym czynów graniczące z pewnością. Pomijając kwestię dotyczącą rozwiązań prawnych, należy zaznaczyć, że prokurator zebrał obszerny materiał dowodowy, w tym przesłuchano podejrzanych. Zatem, w ocenie sądu orzekającego, na takim etapie zaawansowania śledztwa, brak jest realniej obawy matactwa, czy utrudniania postępowania przygotowawczego. Także w świetle aktualnie obowiązujących przepisów kodeksu postępowania karego trudno uznać, iż podejrzani mogą utrudniać postępowania na przykład z uwagi na ucieczkę czy ukrywanie się. - tłumaczy sędzia Tomasz Adamski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku. 

"Działania nieadekwatne do sytuacji"

Sześciu zatrzymanym osobom zarzucono m.in. urządzanie i organizowanie gier hazardowych, a także udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Chodziło o okres między kwietniem a końcem grudnia 2015 roku. Jednak dopiero z czerwca 2015 roku pochodzą nowe przepisy, o które prokuratorzy oparli się stawiając zarzuty członkom grupy. Te przepisy weszły w życie dopiero we wrześniu 2015. Celem ich wprowadzenia było wyeliminowanie tak zwanych "hot-spotów", czyli punktów z automatami do gier hazardowych.

Obrońca głównego podejrzanego już jednak zaskarżył działania służb, zwłaszcza jeżeli chodzi o sposób i formę zatrzymania. Nie wyklucza też walki o zadośćuczynienie. Choćby dlatego, że podczas akcji zniszczone miało zostać mienie. Nie chciałbym się zbyt szeroko na ten temat wypowiadać. Chodzi o kwestię zastosowania środków przymusu, środków technicznych, które zostały użyte. Nasi klienci mają zastrzeżenia co do tego, że - przede wszystkim - dobrowolnie stawili by się na każde wezwanie. Dali by się też zatrzymać, jeśli byłaby taka potrzeba. Na pewno nie trzeba byłoby stosować tej wieloosobowej grupy i środków przymusu bezpośredniego przy tym zatrzymaniu - tłumaczy adwokat Michał Komorowski, obrońca głównego z podejrzanych.

Prokuratura. - paradoksalnie - jest po części zadowolona z decyzji sądu. Bo nie zakwestionował całości działań podjętych przez prokuraturę. Sąd odmówił zastosowania tymczasowego aresztowania. Jednak wskazał, że po 03.09.2015 r., organizowanie przez podejrzanych gier na automatach było bezprawne. Nadto zauważył, że jednoczasowe zatrzymania podejrzanych i przeszukania miejsc prowadzonej przez nich działalności, było celowe i prawidłowe, gdyż wykluczyło to możliwość matactwa procesowego - mówi RMF FM Mariusz Marciniak z Pomorskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Gdańsku.

Wcześniej sąd rejonowy uznał, że takie działania były nieadekwatne do sytuacji. Prokuratura zapowiedziała jeszcze przed dzisiejszą decyzją dalsze prowadzenie śledztwa i stawianie kolejnych zarzutów, także za 2016 rok. Jak tłumaczą śledczy, mimo zmiany przepisów, grupa kontynuowała swoją działalność, nie starając się o wymagane prawem koncesje i pozwolenia.