Polacy do leków refundowanych dopłacają aż 42 procent, czyli najwięcej w Unii Europejskiej. Sytuacja pacjentów, szczególnie przewlekle chorych, jest dramatyczna. Leki są dla nich za drogie, więc ich nie wykupują albo sami zmniejszają zalecane przez lekarza dawki - czytamy w "Dzienniku Polskim".

Po blisko trzech latach obowiązywania ustawy refundacyjnej widać, że jej pierwotne założenia nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, a dostęp chorego do leków pogarsza się - mówi gazecie Ewa Borek, prezes Fundacji MY Pacjenci.

Ta fundacja - jak dotąd jedyna przeprowadziła analizę rezultatów wprowadzenia nowych przepisów. Projekt sfinansowała Szwajcaria (w ramach programu współpracy z nowymi krajami UE) i w tym tygodniu fundacja zaprezentowała wyniki badań.

Obowiązująca od stycznia 2012 roku ustawa refundacyjna miała sprawić, że leki będą tańsze i bezpieczne. Niestety, rzeczywistość okazała się jeszcze bardziej ponura niż przypuszczano. Aż 54 procent ankietowanych wykazało, że po 2012 roku ich wydatki na leki znacząco wzrosły. Natomiast - co szokuje najbardziej - aż 30 procent pacjentów z powodu podwyżek cen leków rezygnuje w ogóle z realizacji recept! - czytamy w dzienniku. 

Dziennik podkreśla, że wzrost cen najbardziej daje się we znaki chorym na cukrzycę, którzy za każde opakowanie leku płacą o 12 zł więcej niż przed wejściem w życie ustawy. Wzrost wydatków dotyka także osoby leczące się psychiatrycznie (o 10,42 zł na opakowaniu) oraz astmatyków (więcej o 7,18 zł). W konsekwencji, jak zauważa Ewa Borek, borykający się z brakiem pieniędzy chorzy sami zmniejszają sobie dawki leków. Efekt oczywisty: pogorszenie się ich stanu zdrowia - pisze gazeta. 

Więcej na ten temat w nowym "Dzienniku Polskim".