Marek Falenta, biznesmen skazany w aferze podsłuchowej, został wydany Polsce. Do informacji dotarli reporterzy śledczy RMF FM. Mężczyzna, chcąc uniknąć więzienia, uciekł z kraju i ukrywał się m.in. w Hiszpanii. Zatrzymany został na początku kwietnia w okolicach Walencji.

Policja podała, że Falenta jest już w Polsce.

Marek Falenta został przyjęty do jednego z warszawskich aresztów śledczych - poinformowa łarzeczniczka prasowa Dyrektora Generalnego Służby Więziennej ppłk Elżbieta Krakowska. Zostanie tam umieszczony w celi przejściowej.

Jak nieoficjalnie dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada, od razu z lotniska biznesmen ma zostać przewieziony do zakładu karnego na warszawskim Grochowie, gdzie miał odsiadywać karę 2,5 roku więzienia, zanim uciekł. Eskortować go będą policjanci z Wydziału Konwojowego Komendy Głównej - są z nim również teraz, na pokładzie wojskowej CASY: wobec Falenty zastosowano tzw. transport indywidualny.

W zakładzie karnym skazany od razu przejdzie badania lekarskie i psychologiczne, a na początku przyszłego tygodnia zbierze się komisja penitencjarna, która orzeknie o klasyfikacji więźnia, czyli o skierowaniu go do odbycia kary we właściwym rodzaju i typie zakładu karnego.

W Służbie Więziennej nasz dziennikarz usłyszał ponadto, że ze względu na medialny charakter sprawy Falenta objęty będzie - w celu zapewnienia mu bezpieczeństwa - szczególnym nadzorem funkcjonariuszy SW.

Zatrzymanie Falenty w Hiszpanii

Marek Falenta został zatrzymany w Hiszpanii 5 kwietnia. Wcześniej - według informacji reportera RMF FM - na krótko zatrzymywał się w kilku innych europejskich krajach. Został namierzony przez policjantów ze specjalnego wydziału poszukiwań, a jego zatrzymanie było możliwe dzięki wydaniu za nim Europejskiego Nakazu Aresztowania.

O kulisach zatrzymania Falenty opowiedział w rozmowie z RMF FM rzecznik prasowy polskiej policji Mariusz Ciarka. Zdradził, że tuż przed zatrzymaniem biznesmen przebywał z kobietą, obywatelką Polski.

Kiedy zorientował się, że są w pobliżu policjanci, wyszedł na balustradę. Tutaj była sugestia, że może z niej wyskoczyć, jeżeli policjanci nie odstąpią od zatrzymania. Szybkie, skuteczne negocjacje sprawiły, że zrezygnował z tego kroku. Oddał się w ręce policjantów - mówił Ciarka.

Od kwietnia Falenta przebywał w areszcie hiszpańskim.

Afera podsłuchowa

Biznesmen był poszukiwany od lutego tego roku: 1 lutego miał bowiem stawić się w zakładzie karnym w celu odbycia kary, ale nie zrobił tego. W marcu Sąd Okręgowy w Warszawie wydał postanowienie o wydaniu za nim listu gończego.

O tym, że Marek Falenta ma odbyć zasądzoną mu karę 2,5 roku więzienia, zdecydował 31 stycznia Sąd Apelacyjny w Warszawie. Odrzucił tym samym zażalenia obrońców, którzy ubiegali się o odroczenie wykonania kary m.in. ze względu na stan zdrowia skazanego.

Marek Falenta został skazany w 2016 roku przez Sąd Okręgowy w Warszawie na 2,5 roku więzienia w związku z tzw. aferą podsłuchową. Wyrok uprawomocnił się w grudniu 2017, ale obrońcy Falenty złożyli kasację do Sądu Najwyższego. W styczniu ubiegłego roku zwrócili się również do prezydenta Andrzeja Dudy z wnioskiem o ułaskawienie biznesmena - bezskutecznie.

Afera podsłuchowa, która wybuchła w 2014 roku po ujawnieniu w tygodniku "Wprost" nagrań rozmów ludzi z kręgów polityki i biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych, wywołała kryzys w rządzie Donalda Tuska. Nagrania rejestrowane były od lipca 2013 do czerwca 2014 roku w warszawskich restauracjach - według sądu: właśnie na zlecenie Marka Falenty. Nielegalnie podsłuchano i nagrano wówczas m.in. ówczesnych szefów: MSW Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ Radosława Sikorskiego, resortu infrastruktury i rozwoju Elżbietę Bieńkowską, prezesa NBP Marka Belkę i szefa CBA Pawła Wojtunika.

Opracowanie: