Polska grupa poszukiwawczo-ratownicza HUSAR wylatuje do Katmandu. W jej skład wchodzi 81 strażaków. Do Nepalu wybiera się też 6-osobowa grupa Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej. To czterej lekarze i ratownicy medyczni oraz dwaj specjaliści do spraw katastrof humanitarnych. Mają pomóc w akcji ratunkowej po wczorajszym trzęsieniu ziemi.

Start grupy ratowników z Polski opóźnia się z powodu wstrząsów wtórnych w Nepalu. 

Zespół ochotników dotrze na miejsce komercyjnymi liniami lotniczymi. Dlatego ratownicy zabrali ze sobą tylko podstawowy sprzęt. 

Podstawowe leki, podstawowe materiały opatrunkowe - tłumaczy szef ekipy Wojciech Wilk. Wzięli także sprzęt potrzebny do poszukiwań - to między innymi geofony i kamery wziernikowe. 

W przypadku trzęsień ziemi największe szanse na skuteczny ratunek mają te osoby, które uda się odnaleźć w ciągu 72 godzin od ataku żywiołu.

Może dojść do katastrofy humanitarnej

W wyniku potężnego trzęsienia ziemi zginęło co najmniej 2 tys. 200 osób. Kilkadziesiąt osób zginęło w Indiach, Tybecie i Bangladeszu - wynika z ostatnich informacji podanych przez policję w Nepalu. Według tych danych w samej Kotlinie Katmandu zginęło 630 osób.

Jak relacjonuje agencja Reutera, rosną obawy, że dojdzie do katastrofy humanitarnej. Władze Nepalu poprosiły o pomoc z zagranicy. Jako pierwsze zareagowały Indie, wysyłając ratowników i sprzęt medyczny. Wstrząsy o sile 7,9 w skali Richtera wystąpiły przed południem czasu lokalnego, po nich nastąpiło kilkanaście kolejnych. Było to najsilniejsze trzęsienie ziemi w Nepalu od 81 lat.

(mal)