Kraj opanowała mania nagrywania. Czyżby w związku z tym PiS, prowadząc dziś "bardzo ważne rozmowy koalicyjne" w bardzo ważnych "zespołach roboczych", też nagrywał? Może PiS ciężko doświadczony sprawdza przed wejściem na salę swoich rozmówców?

Politycy PiS-u zapewniają jednak, że nie popadają w paranoję. Nie ma rewizji osobistych, sprawdzania pokojów wyspecjalizowanym sprzętem, sami też nie nagrywamy – przekonuje Tadeusz Cymański. Nigdy nie chodziłem i nie zamierzam chodzić z jakimkolwiek sprzętem. Towarzyszy mi takie przekonanie, że moi koledzy takich metod nie stosują. PiS przekonuje, że nie chce prowadzić polityki z mikrofonem w ręce; polityki, gdzie nikt nikomu nie wierzy.

Problem nagrań i dyktafonów pojawił się też przy okazji ostatnich rozmów prezydenta z Donaldem Tuskiem. Minister Łopiński zapewnia jednak, że rozmowy prezydenta w pałacu z zasady nie są rejestrowane. Nagranie za zgodą rozmówców zdarzyło się raz, przy styczniowej rozmowie z liderami Platformy. Wynikało to z rozbieżnych relacji z ich wcześniejszej rozmowy z szefem PiS. Sugestie, że są nagrania, rzecznik prezydenta uznaje za obraźliwe: Nie mieliśmy do tego ostatniego wypadku takich doświadczeń i nie nagrywaliśmy nigdy rozmówców pana prezydenta. Również tych ostatnich z konsultacji 9-10 października.

Minister Łopiński zapowiada też, że nie będą nagrywane i pozostaną tajemnicą także przyszłe rozmowy prezydenta, również te podwyższonego ryzyka: Jest pewne ryzyko. Ja jednak pozostaję zwolennikiem tego, żeby te rozmowy, które pan prezydent prowadzi odbywały się jednak w atmosferze takiej, że można wymieniać poglądy. Ciekawe czy do nagrań kiedyś nie posuną się jednak rozmówcy Lecha Kaczyńskiego. Posłuchaj relacji Tomasza Skorego:

Marszałek Marek Jurek zapewnia, że w jego gabinecie żadnego podsłuchu nie ma. Do mojego gabinetu może pan przyjść spokojnie ze swoim dyktafonem, mojego pan tam nie znajdzie - zaznacza. Przyznaje także, że nie wie nawet, czy nagrywane są spotkania Konwentu Seniorów i Prezydium Sejmu. Jak sam chcę mieć dowód jakieś rozmowy czy spotkania, to wzywa protokolanta – podkreśla marszałek Sejmu.