"Protestujemy, bo lubimy uczyć" - z takimi transparentami wyszło na ulice Warszawy kilka tysięcy nauczycieli. Protestowali m.in. przeciwko zmianom w Karcie Nauczyciela, skarżyli się na mizerne zarobki, z których - jak mówili - ciężko utrzymać rodzinę. Przyszła minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska zapewniła, że będzie rozmawiać z nauczycielami "do upadłego".

Nauczyciele, z którymi rozmawiał reporter RMF FM Krzysztof Berenda, narzekali przede wszystkim na to, że choć - jak mówili - bardzo lubią i bardzo chcą pracować, to nie mogą pracować spokojnie. Twierdzili, że ich zarobki są tak mizerne, że muszą stawać na głowie, by starczyło na utrzymanie rodziny czy na przykład na wzięcie kredytu.

Uczę wychowania fizycznego oraz języka angielskiego, pracuję również jako animator orlika, pracuję jako trener piłki nożnej. A chciałbym po prostu pracować na "gołym" etacie i poświęcać uczniom jak najwięcej czasu - mówił naszemu reporterowi nauczyciel z Wodzisławia Śląskiego. Przyjechałem tu przede wszystkim po to, żeby powiedzieć, że chciałbym mieć czas i spokój, żeby po prostu uczyć. Uczyć - a nie zajmować się innymi rzeczami - dodał.

Zmiany, które są w tej chwili proponowane, raczej mogą doprowadzić tylko do tego, że cała oświata zacznie się rozsypywać - podkreślał inny protestujący.

Na zakończenie manifestacji w Warszawie związkowcy ZNP złożyli w kancelarii premiera petycję do Donalda Tuska. Postulują w niej wycofanie się przez rząd z planów wprowadzenia przepisów, które - ich zdaniem - mogą doprowadzić do prywatyzacji oświaty.

Kluzik-Rostkowska: Będę rozmawiać do upadłego

Krzysztof Berenda zapytał o nauczycielski protest przyszłą szefową MEN. Będę rozmawiać do upadłego - zapewniła Joanna Kluzik-Rostkowska. Można sobie wyobrazić różnie zorganizowaną szkołę, natomiast nie można sobie wyobrazić szkoły bez nauczycieli. Chodzi o to, żeby ich komfort pracy był jak najlepszy - podkreśliła.

Żadne konkrety jednak nie padły.

O co walczą

Belfrowie wyszli na ulice stolicy pod hasłem "Dość Tego". Sprzeciwiają się planowanym zmianom w ustawie o systemie oświaty i Karcie Nauczyciela - uważają, że zmiany te podyktowane są wyłącznie względami oszczędnościowymi, prowadzą do komercjalizacji publicznej oświaty i godzą w status prawny nauczycieli.

Chodzi o zapisy umożliwiające przekazywanie szkół przez samorządy osobom prawnym i fizycznym, w tym związkom komunalnym, bez względu na liczbę uczniów. Związek Nauczycielstwa Polskiego krytykuje także propozycję zatrudniania w przedszkolach osób niebędących nauczycielami i zatrudnianie w szkołach nauczycieli w roli osób wspomagających na podstawie przepisów kodeksu pracy, a nie Karty Nauczyciela.

Związkowcy negują też propozycję przyznania samorządom wpływu na awans zawodowy nauczycieli i umiejscowienia komisji dyscyplinarnych dla nauczycieli przy samorządach. Negatywnie oceniają również propozycje: nowego systemu wynagradzania nauczycieli, który ich zdaniem nie gwarantuje osiągania średnich pensji na poszczególnych stopniach awansu, włączenia do wynagrodzeń dodatków wiejskich, prowadzenia dzienniczków czasu pracy, ograniczenia prawa do urlopu dla poratowania zdrowia i nowego sposobu udzielania urlopów wypoczynkowych.