11 tysięcy osób - nauczycieli i rodziców, protestowało w Warszawie przeciwko polityce edukacyjnej rządu i ministrowi edukacji Romanowi Giertychowi. Demonstranci nieśli transparenty z napisem "Zero tolerancji dla ministra"; w Kancelarii Premiera złożyli petycję, w której domagają się podwyżki płac.

Związek Nauczycielstwa Polskiego krytykuje Giertycha m.in. za składanie pustych obietnic. Przypomina, że obiecywał on nauczycielom 7-procentowe podwyżki, a zgodnie z projektem rozporządzenia ministra edukacji mają dostać 5-procentowe.

Nauczyciele protestują też przeciwko edukacyjnemu równaniu w dół (ogłoszenie tzw. amnestii maturalnej i rezygnację z "zerówek" dla 5-latków), niewłaściwej polityce kadrowej (m.in. zwolnienie dyrektora Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli i zamieszanie wokół wyboru kuratora w Łodzi).

Ministrowi zarzucają też dzielenie środowiska nauczycielskiego na lepszych i gorszych, do których mają należeć członkowie ZNP.

Ostry atak na ZNP przypuścił po raz kolejny wiceszef resortu edukacji. Mirosław Orzechowski domaga się dekomunizacji polskiej oświaty. Uważa, że warszawska manifestacja zorganizowana została na wzór dawnych pochodów komunistycznych.